ZarzÄ…dzona przez „Zimowita" - „SkaÅ‚Ä™" mobilizacja Kedywu nastÄ…piÅ‚a w wyniku podjÄ™tej miesiÄ…c wczeÅ›niej decyzji. ZapadÅ‚a ona w dniu 24 czerwca 1944 r. na naradzÄ™ oficerów Kedywu w Kamiowie koÅ‚o Kocmyrzowa. Uchwalono wtedy utworzenie w dogodnej ku temu chwili wiÄ™kszej jednostki bojowej, której trzon miaÅ‚y stanowić istniejÄ…ce oddziaÅ‚y partyzanckie. Zamierzenie to zostaÅ‚o zgÅ‚oszone i nieco później zatwierdzone przez OkrÄ™g.
Odpowiedni moment jego realizacji wÅ‚aÅ›nie nadszedÅ‚. Kpt. „Zimowit" -~ „SkaÅ‚a" postanowiÅ‚ sformować samodzielny oddziaÅ‚ pod nazwÄ… Batalion Szturmowy - »299«. Cyfra 299 byÅ‚a kryptonimem Kedywu OkrÄ™gu Krakowskiego AK.
Zadanie organizującej się jednostki - na wypadek powstania - też było określone. Batalion dozbrojony bronią zrzutową miał wraz ze zgrupowaniem
AK »Å»elbet« uderzyć klinowo na Kraków z rejonu Lasku Wolskiego, opanować sektor miasta objÄ™ty ulicami Krupnicza i Pierackiego aż po teatr Juliusza SÅ‚owackiego.
Czy to byÅ‚o możliwe w koÅ„cu lipca i poczÄ…tku sierpnia 1944 r.? Chyba tak. W okresie tym niemiecki garnizon wojskowy w Krakowie byÅ‚ mocno uszczuplony. Z przeprowadzonego wówczas przeze mnie wywiadu wynikaÅ‚o, że znajdujÄ…cy siÄ™ na kierunku dziaÅ‚ania gÅ‚ówny punkt oporu - Totenkopfkaserne (II Dom Akademicki) - posiadaÅ‚ zaÅ‚ogÄ™ liczÄ…cÄ… 70 ludzi, zÅ‚ożonÄ… ze starszych wiekiem żoÅ‚nierzy. Na bazÄ™ organizacyjnÄ… batalionu wyznaczono miejscowość Goszcza - Biórków - Wronin koÅ‚o Kocmyrzowa.
Dla sztabu nastaÅ‚y pracowite dni. DuszÄ… wszelkich poczynaÅ„ byÅ‚ niewÄ…tpliwie sam szef krakowskiego Kedywu, inspirator caÅ‚ego zamierzenia i przyszÅ‚y dowódca batalionu kpt. „Zimowit" - „SkaÅ‚a".
Zapewnić kwatery, wyżywienie, kotły, koce, bieliznę, przybory do jedzenia, tabor, opiekę sanitarną dla kilkuset ludzi wydawało się początkowo rzeczą wprost niemożliwą. Cudu tego dokonali ofiarni ludzie, spontaniczna pomoc społeczna i w dużej mierze rekwizycje dokonywane w niemieckich majątkach, sklepach, magazynach.
Niemal nazajutrz po ogÅ‚oszeniu mobilizacji zaczÄ™li napÅ‚ywać żoÅ‚nierze z byÅ‚ych obwodów dywersyjnych i ochotnicy, gÅ‚ównie z Krakowa. NieÅ›li ze sobÄ… niebywaÅ‚y wprost entuzjazm, wolÄ™ walki i niestety niewiele broni.
Z obwodu dywersyjnego »SzerszeÅ„« (MyÅ›lenice, Skawina) dotarÅ‚a zaledwie jedna drużyna, resztÄ™ przejÄ…Å‚ „HaÅ„cza" (Henryk Galas) do formujÄ…cego siÄ™ zgrupowania »HarnaÅ›«.
Z oddziaÅ‚ów partyzanckich Kedywu jako pierwszy, bo już 31 lipca 1944 r. przybyÅ‚ na koncentracjÄ™ do Goszczy oddziaÅ‚ partyzancki »Skok«. W czasie dotychczasowego ponad piÄ™ciomiesiÄ™cznego istnienia peÅ‚niÅ‚ on na terenie powiatu miechowskiego opisanÄ… już sÅ‚użbÄ™ porzÄ…dkowo-wychowawczÄ…. Do innych ciekawszych zdarzeÅ„ w jego dziaÅ‚alnoÅ›ci należy zaliczyć wzmiankowanÄ… zasadzkÄ™ w poÅ‚owie kwietnia 1944 r. na szosie SÅ‚omniki - Kraków, koÅ‚o wsi Widoma, celem odbicia transportu więźniów jadÄ…cego z Miechowa do Krakowa.
W dniu 16 maja 1944 r. patrol w skÅ‚adzie pchor. „Benko" (Józef ArgasiÅ„ski), „Sowa", „Rybka" i „JastrzÄ…b" zostaÅ‚ wysÅ‚any do KÅ‚aja, by rozbroić tamtejszy posterunek bahnschutzów. Za Zabierzowem koÅ‚o NiepoÅ‚omic zatrzymali jadÄ…cych na furmance trzej niemieccy lotnicy. Partyzanci nie dali siÄ™ zastraszyć. Od ich pierwszych strzaÅ‚ów zginęło dwóch Niemców.
- Jezus Maria! Nie strzelajcie! Jestem Polakiem! - krzyczaÅ‚ trzeci w momencie, gdy „Sowa" już do niego mierzyÅ‚.
- A jak to udowodnisz? - dał mu szansę zwolniwszy spust visa. Lotnik rozerwał mundur i wyciągnął medalik z polskim napisem.
- Jestem Ślązakiem, siłą wcielili mnie do armii - wyjaśnił swą przykrą sytuację. Rozbrojono go i puszczono wolno. Patrol zdobył bez własnych strat 1 pistolet maszynowy typu MP, karabin, 1 pistolet typu Parabellum, 3 rowery i 2 mundury.
Po pogrzebaniu zabitych Niemców partyzanci ruszyli dalej. W obrÄ™bie Puszczy NiepoÅ‚omickiej spotkali leÅ›niczego uzbrojonego w dubeltówkÄ™. Posiadanie tej broni Å›wiadczyÅ‚o, że musiaÅ‚ być volksdeutschem lub UkraiÅ„cem. Zabrano mu flintÄ™ i wlepiono kilkanaÅ›cie kijów na tyÅ‚ek.
Dnia 18 maja 1944 r. caÅ‚y oddziaÅ‚ wziÄ…Å‚ udziaÅ‚ w ochronie zrzutu samolotowego pod KoÅ›cielcem. ZaÅ‚adowanych 6 furmanek dostarczono na melinÄ™ w RachwaÅ‚owicach, a później przekazano caÅ‚y ten transport miejscowej terenówce". W nagrodÄ™ za to partyzanci zostali obdarowani dość sowicie broniÄ… i amunicjÄ….
W ciÄ…gu maja 1944 r. wydzielone patrole zlikwidowaÅ‚y kilku konfidentów gestapo w okolicznych wsiach.
Od 20 czerwca do 10 lipca 1944 r. oddziaÅ‚ przebywaÅ‚ w Ksanach i w gajówce Ohrustowice. ProwadziÅ‚ intensywne szkolenie wÅ‚asne i żoÅ‚nierzy placówki w Opatowcu przysyÅ‚anych grupami przez wypróbowanych przyjacióÅ‚ oddziaÅ‚u: „StanisÅ‚awa" (Lucjan SkrzyÅ„ski) i „BrzozÄ…" (StanisÅ‚aw KozioÅ‚).
W pierwszych dniach lipca 1944 r. opuÅ›ciÅ‚ oddziaÅ‚ okresowo delegowany na dowódcÄ™ ppor. „CzesÅ‚aw". Jego funkcjÄ™ przejÄ…Å‚ pchor. „Benko". WracajÄ…c do Krakowa „CzesÅ‚aw" postanowiÅ‚ zabrać ze sobÄ… 4 steny, amunicjÄ™ i skrzynkÄ™ granatów celem dozbrojenia podlegÅ‚ych sobie patroli dyspozycyjnych. Cenny Å‚adunek ukryty pod sÅ‚omÄ… i sianem wiózÅ‚ na furmance „Waligóra" (BolesÅ‚aw Woźniak z Biórkowa), a ubezpieczali „CzesÅ‚aw" i „Sowa". Przed wjazdem do Kocmyrzowa konwój zatrzymaÅ‚o dwóch cywilnych Niemców.
- Co tam jest? - spytaÅ‚ jeden z nich wskazujÄ…c na wóz.
- Kartofle dla rodziny w Krakowie - oÅ›wiadczyÅ‚ „CzesÅ‚aw". Niemiec jednak nie wierzyÅ‚. ÅšciÄ…gnÄ…Å‚ przykrycie i usiÅ‚owaÅ‚ podnieść
skrzynkę z granatami. Siedzący na wozie ściskali ukryte za pazuchą steny i czekali w napięciu na rozkaz otwarcia ognia.
- Das sind Kartoff eln? - spytał ironicznie Niemiec, rozpoznając granaty.
- ProszÄ™ przestać szukać! PowiedziaÅ‚em wyraźnie, że to sÄ… kartofle - cedziÅ‚ przez zÄ™by „CzesÅ‚aw" patrzÄ…c twardo w oczy nadgorliwca. SÅ‚owa te, a jeszcze bardziej osobliwy wyglÄ…d i spojrzenie „Sowy" poskutkowaÅ‚y % miejsca.
- Ja! Ja! Das sind wirklich Kartoffeln - powiedział przekonany już Niemiec do stojącego obok kolegi i kazał jechać dalej.
Od 11 lipca do 23 lipca 1944 r. oddziaÅ‚ partyzancki »Skok« kwaterowaÅ‚ we wsi Kobiela. W dalszym ciÄ…gu odbywaÅ‚y siÄ™ ćwiczenia polowe i szkolenie żoÅ‚nierzy „terenówki".
Dnia 12 lipca 1944 r. wydzielony patrol konwojowaÅ‚ i przeprawiaÅ‚ przez WisÅ‚Ä™ dwóch oficerów radzieckich udajÄ…cych siÄ™ do swych oddziaÅ‚ów partyzanckich na Podhalu.
Dnia 13 lipca 1944 r. grupa pod dowództwem „Fetniaka" w skÅ‚adzie: „Sowa", „Murzyn", „Pik", „Rolf", „Lolek", „Kruk", „Å»ubr", „JastrzÄ…b" i „Kirus", uzbrojona w 5 stenów, 5 karabinów i granaty wzięła udziaÅ‚ w odbiciu pod Bejscami aresztowanego czÅ‚onka terenowej organizacji AK. ByÅ‚ nim mÅ‚ody chÅ‚opiec, który zostaÅ‚ zatrzymany w czasie przewożenia ulotek i prasy konspiracyjnej. Z racji peÅ‚nionej funkcji znaÅ‚ dobrze wszystkie miejscowe kontakty organizacyjne. W czasie przesÅ‚uchiwaÅ„ na posterunku w Bejscach trzymaÅ‚ siÄ™ dzielnie i nie udaÅ‚o siÄ™ niemieckiej żandarmerii nic z niego wycisnąć. Postanowiono wiÄ™c przewieźć go do wiÄ™zienia w Kazimierzy Wielkiej, a stamtÄ…d do gestapo w Krakowie. SugestiÄ™ odbicia, a później datÄ™ spodziewanego transportu więźnia przekazaÅ‚ oddziaÅ‚owi partyzanckiemu »Skok« kpt. „MÅ‚ot". ZastrzegÅ‚ przy tym, aby akcjÄ™ ograniczyć do samego uwolnienia aresztowanego bez wszczynania walki z eskortÄ…, którÄ… bÄ™dÄ… stanowić najprawdopodobniej polscy policjanci, w wiÄ™kszoÅ›ci wspóÅ‚pracujÄ…cy z AK.
Grupa partyzantów bardzo wczeÅ›nie, bo już o 3 rano, zajęła stanowiska przy drodze do Kazimierzy Wielkiej, okoÅ‚o 4 km od Bejsc. Równinny i bez-
drzewny teren nie nadawaÅ‚ siÄ™ na miejsce zasadzki. Cóż byÅ‚o jednak robić, jak lepszego nie byÅ‚o.
Partyzanci rozlokowali się w zbożu w pobliżu polnej drogi i niecierpliwie czekali, zachowując się przy tym jak trusie, z uwagi na ruch furmanek i ludzi po szosie. Mijały długie godziny, a transportu nie było widać.
Może pojechali innÄ… drogÄ… albo rozmyÅ›lili siÄ™? - szeptali miÄ™dzy sobÄ…. Dopiero po 7 godzinach „Fetniak" spostrzegÅ‚ przez lornetkÄ™ wyruszajÄ…cy z Bejsc konwój. JechaÅ‚y dwie furmanki. Na pierwszej siedziaÅ‚o 6 polskich policjantów, o kilkadziesiÄ…t metrów dalej, na drugiej - niemiecki żandarm, dwóch granatowych i miÄ™dzy nimi wiÄ™zieÅ„. Gdy furmanki znalazÅ‚y siÄ™ okoÅ‚o 30 m od partyzanckich stanowisk, kilka krótkich serii z peemu przeszyÅ‚o i powietrze. Strzelano celowo ponad gÅ‚owami.
„Fetniak" wezwaÅ‚ eskortÄ™ do zatrzymania siÄ™ i poddania. Wszyscy policjanci zeskoczyli z wozów podnoszÄ…c rÄ™ce do góry. Chwilowe zamieszanie . spowodowane rozbrajaniem wykorzystaÅ‚ skrzÄ™tnie niemiecki żandarm i jeden z granatowych nazwiskiem Dolata dajÄ…c nura w zboże. Gdy Niemiec umykaÅ‚ co siÅ‚ w nogach, polski sÅ‚użalec uznaÅ‚ za stosowne osÅ‚aniać ogniem swego pana. StrzeliÅ‚ raz do partyzantów i zarepetowaÅ‚ karabin, by wypalić powtórnie. Nie zdążyÅ‚. Celna seria „Sowy" rozÅ‚ożyÅ‚a go na miejscu. Niemca nie Å›cigano, bo nie on, lecz wiÄ™zieÅ„ byÅ‚ celem wyprawy. A tego nie byÅ‚o jakoÅ› widać. Znaleziono go wreszcie na drugiej furmance. Skuty za rÄ™ce i nogi, niemiÅ‚osiernie skatowany zdoÅ‚aÅ‚ zsunąć siÄ™ w czasie strzelania z siedzenia na sÅ‚omÄ™ i leżaÅ‚ bez ruchu. PodskoczyÅ‚o tam kilku partyzantów i przeniesiono go ostrożnie na przygotowany do akcji wÅ‚asny wóz. Rozbrojeni policjanci bÅ‚agali o pozostawienie im karabinów powoÅ‚ujÄ…c siÄ™ na niemiecki rozkaz, że każdy z nich bÄ™dzie rozstrzelany w wypadku postradania broni. Ponieważ, jak opiniowaÅ‚ kpt. „MÅ‚ot", byli to na ogóÅ‚ ludzie przyzwoici, „Fetniak" ulegÅ‚ ich proÅ›bie - nakazujÄ…c na wszelki wypadek - zabrać zamki od karabinów. Akcja trwaÅ‚a w sumie kilkanaÅ›cie minut i czas już byÅ‚o znikać.
Zaszokowany wydarzeniami wiÄ™zieÅ„ nie mógÅ‚ zorientować siÄ™ w czyich jest rÄ™kach. UwierzyÅ‚ w szczęście dopiero wtedy, gdy rozciÄ™to mu kajdany. PÅ‚akaÅ‚ z radoÅ›ci i obcaÅ‚owywaÅ‚ swych wyzwolicieli. Z opatrzonymi ranami i nakarmiony opuÅ›ciÅ‚ wieczorem oddziaÅ‚, by zameldować siÄ™ u swego dowódcy kpt. „MÅ‚ota".
Dnia 15 lipca 1944 r. rano oddziaÅ‚ partyzancki »Skok« wyruszyÅ‚ ze swych kwater do Lasów Ohrostowickich na ostre strzelanie z nowo przybyÅ‚Ä… na przeszkolenie 20-osobowÄ… grupÄ…. Natomiast szef oddziaÅ‚u „Belfort" udaÅ‚ siÄ™ w towarzystwie „SzydÅ‚y" (Leonard Wroderski) do Opatowca. Od kilku dni dokuczaÅ‚ mu niemiÅ‚osiernie zÄ…b i trzeba byÅ‚o go usunąć. Byli uzbrojeni w pistolety i granaty. Gdy zbliżali siÄ™ do miasteczka, spostrzegli dużą liczbÄ™ opuszczajÄ…cych je mężczyzn. Co tu siÄ™ dzieje? - zastanawiaÅ‚ siÄ™ „Belfort". SprawÄ™ wyjaÅ›niÅ‚ jeden z przechodniów, który podbiegÅ‚ z ostrzeżeniem.
- Panowie, nie idźcie tam. W rynku jest sześć furmanek żandarmów z Koszyc. Ludzie uciekajÄ…, bo spodziewajÄ… siÄ™ aresztowaÅ„ lub Å‚apanki.
- Cholera! Ale ja muszÄ™ dostać siÄ™ do dentysty, bo mi Å‚eb z bólu pÄ™ka. Mieszka koÅ‚o rynku, jakoÅ› tam dobrniemy - zdecydowaÅ‚ cierpiÄ…cy i ruszyli dalej.
Mijali właśnie cmentarz, gdy zza zakrętu wyjechała niespodziewanie furmanka z pięcioma Niemcami.
- Halt! - krzyknęli w stronę idących.
- Za mur! - zareagowaÅ‚ na to „Belfort" skaczÄ…c w sekundzie na cmentarz, a tuż za nim „SzydÅ‚o". Odbezpieczyli spiesznie dwa granaty i rzucili
w stronÄ™ furmanki. Niemcy zeskoczyli z wozu i legli plackiem na ziemi..
-Po wybuchu nie podniosÅ‚o siÄ™ dwóch rannych i koÅ„. Partyzanci strzelajÄ…c z pistoletów wycofali siÄ™ wÅ›ród grobów, by wrócić do oddziaÅ‚u.
Tymczasem jakiÅ› mężczyzna zaalarmowaÅ‚ ćwiczÄ…cy oddziaÅ‚ partyzancki »Skok«, że w Opatowcu doszÅ‚o do strzelaniny i Niemcy aresztowali przy tym dwóch nieznanych osobników. Dowódca oddziaÅ‚u „Benko" sÄ…dziÅ‚, że chodzi tu o „Belforta" i „SzydÅ‚Ä™". ZabraÅ‚ ze sobÄ… okoÅ‚o 20 ludzi i ruszyÅ‚ biegiem do miasta, by odbić zatrzymanych. Po przybyciu na rynek okazaÅ‚o siÄ™, że, żandarmi zabrali swoich rannych i umknÄ™li za WisÅ‚Ä™ do UjÅ›cia Jezuickiego, tylko na poczcie zabarykadowaÅ‚o siÄ™ oÅ›miu i dzwoniÄ… o pomoc, informujÄ…c, że zostali zaatakowani przez przeważajÄ…ce siÅ‚y partyzantów.
„Benko" wysÅ‚aÅ‚ patrol z zadaniem Å›ciÄ…gniÄ™cia promu na lewy brzeg WisÅ‚y, by odciąć ewentualność niemieckiej odsieczy z UjÅ›cia Jezuickiego, a sam z resztÄ… grupy przystÄ…piÅ‚ do szturmu. Wezwani do poddania siÄ™ Niemcy nie kapitulujÄ… i ostrzeliwujÄ… siÄ™ gÄ™sto. Zakratowane okna i obecność na poczcie trzech Polaków uniemożliwiajÄ… bardziej skuteczne dziaÅ‚anie. „Belfort" zdążyÅ‚ powrócić do lasu, poderwać resztÄ™ oddziaÅ‚u i przybyć w sukurs do Opatowca, a oblężenie jeszcze trwaÅ‚o. Pod okna budynku podczoÅ‚gaÅ‚ siÄ™ „Rybka" i rzuciÅ‚ granat do Å›rodka. Gdy podniósÅ‚ siÄ™ nastÄ™pnie, by sprawdzić skutki wybuchu, padÅ‚ trafiony Å›miertelnie w gÅ‚owÄ™.
Po dwugodzinnej walce udaje siÄ™ jednemu z partyzantów dostać na dach budynku, a stamtÄ…d na strych. Granat rzucony przez niego na korytarz i seria pistoletu maszynowego otrzeźwiajÄ… wreszcie Niemców. KapitulujÄ… i wychodzÄ… z podniesionymi w górÄ™ rÄ™kami. AtakujÄ…cych ogarnia zdumienie. Jest ich nie oÅ›miu - jak mówiono - lecz tylko trzech, w tym jeden zabity. WÅ›ród nich oficer - dowódca oddziaÅ‚u, który tak nieoczekiwanie szybko wycofaÅ‚ siÄ™ za WisÅ‚Ä™. Z Polaków zostaÅ‚ lekko ranny kierownik poczty. Miejscowa ludność wylÄ™ga na ulicÄ™ i raczy partyzantów jedzeniem i otacza wielkÄ… serdecznoÅ›ciÄ….
„Benko" postanawia nie dopuÅ›cić do miasta nowej ekspedycji niemieckiej. Szybko porzÄ…dkuje oddziaÅ‚ i zaciÄ…ga ubezpieczenie od póÅ‚nocy, zaÅ› placówka „Brzozy" od poÅ‚udnia.
Wkrótce wpada do Opatowca na koniu goniec i melduje zbliżanie siÄ™ niemieckich wozów od strony Koszyc.
OddziaÅ‚ rusza do miejscowoÅ›ci Podskale, znajdujÄ…cej siÄ™ dwa kilometry od miasta, by przygotować zasadzkÄ™. Partyzanci zajmujÄ… tymczasowe stanowiska na skraju wsi, dowódca wraz z „SowÄ…" i „Murzynem" wychodzi do przodu na bliższe rozpoznanie terenu.
Zza zakrętu drogi pojawiają się Niemcy. Patrol zdążył niemal w ostatniej chwili skoczyć do ogrodu i ukryć się za drzewami.
Trzeba ostrzec 'oddziaÅ‚! - myÅ›li szybko „Benko" i pruje z peemu do pierwszego nadjeżdżajÄ…cego wozu. Å»andarmi nie sÄ… dÅ‚użni. ZeskakujÄ… z furmanek i otwierajÄ… silny ogieÅ„. Jeden z pocisków trafia „BenkÄ™". Ciężko rannego w rÄ™kÄ™ wyprowadza z pola walki sanitariuszka „Lucyna" (Å?ucja Marecka). Dowództwo nad oddziaÅ‚em przejmuje „Belfort". Do walki wÅ‚Ä…cza siÄ™ gÅ‚ówna grupa oddziaÅ‚u partyzanckiego »Skok«. WywiÄ…zuje siÄ™ obustronna strzelanina. Niemców z pierwszego wozu przyciska do ziemi lekki karabin maszynowy typu Spandau, którego wprawnym celowniczym jest „SzydÅ‚o", z pochodzenia ÅšlÄ…zak, dezerter z armii niemieckiej. Å»andarmi usiÅ‚ujÄ… wycofać siÄ™ i ukryć za zakrÄ™tem drogi. Jeden z nich, ranny w nogÄ™, chowa siÄ™ za domem, drugi nie podnosi siÄ™ wiÄ™cej. Ci z pozostaÅ‚ych furmanek otwierajÄ… silny ogieÅ„ z broni maszynowej do partyzantów, by umożliwić odskok kolegom. To im siÄ™ udaje, ZacierajÄ… polegÅ‚ego, lÄ…dujÄ… siÄ™ na wozy i uciekajÄ… w stronÄ™ Koszyc. Na jednej opuszczonej furmance pozostawiajÄ… 2 bÄ™bny amunicji do pepeszy i 4 taÅ›my do lekkiego karabinu maszynowego.
WziÄ™ci do niewoli w czasie akcji na pocztÄ™ dwaj żandarmi skorzystali z okazji i zaczÄ™li uciekać do swych pobratymców. Nie uszli daleko. Po walce oddziaÅ‚ zajÄ…Å‚ stanowiska we wsi Rogów w oczekiwaniu na nowy atak Niemców. Ci jednak nie zjawili siÄ™. Na polecenie komendanta miejscowej placówki partyzanci wrócili o póÅ‚nocy na swoje kwatery w Kobieli.
W walkach tego dnia partyzanci zabili 6 Niemców, a 4 byÅ‚o rannych. Zdobyto 1 peem, 2 karabiny, 1 pistolet belgijski, dużą ilość amunicji, parÄ™ koni i wóz. ZginÄ…Å‚ kpr. „Ryfoka" (StanisÅ‚aw OkoÅ„) i zostaÅ‚ ranny pchor. „Ben-ko" (Józef ArgasiÅ„ski). PolegÅ‚ego kolegÄ™ pochowano uroczyÅ›cie w nocy z 20 na 21 lipca 1944 r. pod pomnikiem w Czarkowie. Przemówienie „StanisÅ‚awa" i honorowa partyzancka salwa pożegnaÅ‚y go na zawsze. „Benko" zostaÅ‚ przekazany na leczenie do szpitala w Krakowie.
Niemcy nie podjÄ™li na razie żadnych dziaÅ‚aÅ„ i represji. OddziaÅ‚ partyzancki »Skok« patrolowaÅ‚ caÅ‚y czas teren i trwaÅ‚ w ciÄ…gÅ‚ym pogotowiu bojowym, aż do wyznaczenia mu nowego, wielce obiecujÄ…cego zadania. W dniu 24 lipca otrzymuje bowiem od terenowych wÅ‚adz AK rozkaz przybycia o godzinie 24 do majÄ…tku Kobylniki. Wyrusza o godzinie 15 marszem ubezpieczonym, po raz pierwszy nie konspiracyjnie, lecz jawnie w mundurach i w peÅ‚nym uzbrojeniu. Ludność mijanych wsi wita oddziaÅ‚ entuzjastycznie. Kobiety i mężczyźni caÅ‚ujÄ… partyzantów i polskie orzeÅ‚ki na czapkach. Patriotyczne uniesienie krzepi i zobowiÄ…zuje.
Na miejscu zbiórki nowa przyjemna niespodzianka. Jest już tu bratni, ale pierwszy raz spotkany oddziaÅ‚ partyzancki »Grom«. NastÄ™pujÄ… krótkie powitania i wymiana partyzanckich wrażeÅ„. Gorzej uzbrojonym „gromow-com" imponuje znajdujÄ…cy siÄ™ w posiadaniu »Skoku« lekki karabin maszynowy typu Spandau. Czeka ich nieÅ‚atwe, ale interesujÄ…ce zadanie bojowe: majÄ… wziąć udziaÅ‚ w akcji na wiÄ™zienie w Kazimierzy Wielkiej i odbiciu aresztowanego, wraz z innymi czÅ‚onkami AK, dowódcy kompanii 120. pp ppor. „Maratona" (Marian Markiewicz).
Oba oddziaÅ‚y zajmujÄ… podstawÄ™ wyjÅ›ciowÄ… tuż koÅ‚o miasta. W ciszy i napiÄ™ciu oczekujÄ… rozkazu do uderzenia. Niestety nadszedÅ‚ inny, bo odwoÅ‚ujÄ…cy akcjÄ™. Kwituje go ogólne rozczarowanie. Aresztowanych udaÅ‚o siÄ™ wydostać na wolność bez potrzeby opanowania wiÄ™zienia.
W dniu 26 lipca »Skok« kwateruje w miejscowoÅ›ci Zagaje DÄ™biaÅ„skie. Ma ubezpieczać kurs podchorążych 120 pp dywizji AK. W godzinach poÅ‚udniowych podrywa partyzantów meldunek, że koÅ‚o wsi Sielec dobiero co spotkany »Grom« toczy ciężkÄ… walkÄ™ z Niemcami.
- Na furmanki! -' rozkazuje „Belfort" i caÅ‚y oddziaÅ‚ nie żaÅ‚ujÄ…c koni pÄ™dzi w sukurs kolegom. Przed Sielcem rozsypuje siÄ™ w tyralierÄ™ i rusza w kierunku strzaÅ‚ów. Dochodzi do miejsca, gdzie bitwa już wygasa. Na kwaterÄ™ w Przezwodach dotarÅ‚ rozkaz Komendanta OkrÄ™gu Krakowskiego AK wzywajÄ…cy oddziaÅ‚ partyzancki »Skok« na koncentracjÄ™.
W dniu 31 lipca oddziaÅ‚ melduje siÄ™ w Goszczy w skÅ‚adzie osobowym: „August" (NN) - zbiegÅ‚y z niewoli Francuz, „Belfort" (StanisÅ‚aw Purtak), „BiaÅ‚y" (Adam OlesiÅ„ski), „Fetniak" (Tadeusz KocioÅ‚ek), „JastrzÄ…b" (NN), „Jerzy" (MieczysÅ‚aw Lasota), „Jeż" (Jerzy Idzik), „Kirus" (StanisÅ‚aw Zaczkiewicz), „Kobus" (NN), „Kruk" (BolesÅ‚aw Niewiara), „Lach" (Leon Kia ja), „Lisek" (ZdzisÅ‚aw Michalak) - uciekinier z OÅ›wiÄ™cimia, „Lolek" (Karol Szymo-niak), „Lucyna" (Å?ucja Marecka) - sanitariuszka, „Maciek" (Józef Papuga) - uciekinier z OÅ›wiÄ™cimia, „Marek" (Marian Pennert), „Mewa" (NN) -uciekinier z OÅ›wiÄ™cimia, „MiÅ›" (WiesÅ‚aw ZapaÅ‚owicz), „Mops" (Alojzy Królikowski), „Mruk" (BolesÅ‚aw Dyrda), „Murzyn" (Tadeusz Królikowski) „Niedźwiedź" (Józef Dubicki), „Orlot" (WieÅ„czysÅ‚aw Kogut), „Piach" (WiesÅ‚aw WaÅ„kowski) „Pik" (Kazimierz KardasiÅ„ski), „Pliszka" (StanisÅ‚aw Tippe), PoradoÅ„" (N. KoÅ›cielski), „Rolf" (Jan KozdroÅ„), „RyÅ›" (Ryszard Kordek) - uciekinier z OÅ›wiÄ™cimia, „Sas" (CzesÅ‚aw Nogieć), „SzczygieÅ‚ II" (Roman Nowak), „SzydÅ‚o" (Leonard Wroderski) - dezerter z armii niemieckiej, ÅšlÄ…zak, „Tatar" (Ryszard WaÅ„kowski), „Teresa" (NN) - sanitariuszka, „Waligóra" (Józef DÄ…bkowski), „Wodnik" (Henryk DziÄ™gielewski) - uciekinier z OÅ›wiÄ™cimia, „Wróbel" (NN), „Wyrwa" (Edward Hofmann), „Å»ubr" (Zbigniew Kurz).
Uzbrojenie oddziaÅ‚u stanowiÅ‚y: 1 elkamen typu Spandau, 13 karabinów typu Mauser, 14 peemów, 23 pistolety, 1 „urzyn", 1 dubeltówka, znaczna ilość granatów i amunicji.
Od poÅ‚owy maja 1944 r. oddziaÅ‚ »Grom« kwaterowaÅ‚ w rejonie Lasów Chroberskich w sÄ…siedztwie oddziaÅ‚u »BÅ‚yskawica«. Oba oddziaÅ‚y, bÄ™dÄ…c w staÅ‚ym kontakcie i Å›cisÅ‚ym wspóÅ‚dziaÅ‚aniu, patrolowaÅ‚y ustawicznie okolice czuwajÄ…c nad bezpieczeÅ„stwem miejscowej ludnoÅ›ci. Liczne akcje gospodarcze na Liegenschafty w Chrobrzu i ZÅ‚otej, mleczarniÄ™ w Dzierożni, niszczenie bimbrowni, likwidacja konfidentów, strzeżenie majÄ…tku • paÅ„stwowego przed rozkradzeniem oraz szkolenie wojskowo-dywersyjne stanowiÅ‚y gÅ‚ówne tÅ‚o codziennych zajęć.
Niemcy wyraźnie unikali opanowanego przez partyzantów „bandyckiego" terenu. W tych warunkach niewiele byÅ‚o okazji do bezpoÅ›rednich z nimi starć. Szacunek i mir wÅ›ród spoÅ‚eczeÅ„stwa, zaszczyt noszenia żoÅ‚nierskiego munduru, koleżeÅ„ska atmosfera i dobre jedzenie budziÅ‚y niemal wakacyjne nastroje. Tak o tym pisaÅ‚ „Kat" (Józef Bieniasz):
Nie ma to jak życie w »Gromie«
W dzień wykłady i ćwiczenia, W nocy twardo śpisz na słomie, Brak ci czasu na marzenia.
Kiedy stena trzymasz w dłoni, Już nie tęsknisz za dziewczyną, Rozkaz z miejsca w miejsce goni, Maszerujesz z tęgą miną.
Sto mil dla nas to zabawa,
Nie ma sarkaÅ„ ani szmerów.
To wojenna jest zaprawa
Dla nas, przyszÅ‚ych oficerów.
A po marszu masz apetyt, Nawet szkielet wnet przytyje. Vivat kluski i kotlety! I nasz kucharz niech nam żyje!
„LeÅ›nik" szukaÅ‚ okazji, by pograć na fortepianie, „Batko" (Jan TryszczaÅ‚a) obskakiwaÅ‚ wiejskie piÄ™knoÅ›ci, nawet solidnego „BuÅ„kÄ™" zbieraÅ‚o na ciÄ…goty. Przystojniak upatrzyÅ‚ sobie przechodzÄ…cÄ… koÅ‚o meliny Å‚adnÄ… dziewczynÄ™. Codzienny, niewinny flirt zaprowadziÅ‚ ich wkrótce na pobliskÄ… miedzÄ™.
- A może byśmy trochę pogrzeszyli, Marysiu? - kusił partyzant szczerząc w uśmiechu ładne zęby.
- Dyć cemu nie? - zgodziła się zaskakująco szybko. - Ino najpirw pon mi dadzą kartkę na dwie fury drzewa z lasu - uwarunkowała chytrze swe przyzwolenie.
Czar prysnął. Morale nie pozwalało szafować państwowym majątkiem
„SÅ‚odkie, partyzanckie życie" uprzykrzaÅ‚y mocno czÄ™ste warty, liczne dzienno-nocne patrole i brak snu.
Dnia 31 maja 1944 r. oddziaÅ‚ partyzancki »Grom« przedsiÄ™wziÄ…Å‚ wypad na niemiecki magazyn broni w Skalbmierzu, umiejscowiony w barakach otoczony zasiekami z drutu kolczastego. Wieczorem wyruszyÅ‚ tam patrol w skÅ‚adzie: „Sam", „Orlik", „LeÅ›nik", „Czort" z zadaniem zlikwidowania wartownika i wejÅ›cia do Å›rodka. Reszta oddziaÅ‚u pod dowództwem „Karpia" podeszÅ‚a pod obiekt, by wesprzeć w dziaÅ‚aniu kolegów i zabrać cennÄ… zdobycz. Niestety, nic z tego nie wyszÅ‚o. Nieopatrzne uderzenie peemu o granat przez któregoÅ› z partyzantów obudziÅ‚o czujność wartowników i akcja spaliÅ‚a na panewce.
Zaalarmowani Niemcy wszczÄ™li ostrÄ… strzelaninÄ™ i oÅ›wietlili rakietami teren. WycofujÄ…cy siÄ™ wÅ›ród gÄ™stego ognia napastnicy tulili siÄ™ do matki ziemi gdzie popadÅ‚o. Na kwaterze okazaÅ‚o siÄ™, że wszyscy wrÄ™cz ociekajÄ… krowim Å‚ajnem. Pchor. „Sam" musiaÅ‚ zarzÄ…dzić nastÄ™pnego dnia generalne mycie i pranie w pobliskich stawach budziszowickich.
Dnia 24 czerwca 1944 r. wracali statkiem wiÅ›lanym z Krakowa do oddziaÅ‚u „Judasz", „Å?Ä™czyc" i „BuÅ„ko". Pierwszy zaÅ‚atwiaÅ‚ sprawy w dowództwie Kedywu, dwaj pozostali zdawali egzamin w konspiracyjnej podchorążówce.
- Może zrobimy kasÄ™? - poddaÅ‚ myÅ›l „Judasz". - Å»egluga Rzeczna to przecież przedsiÄ™biorstwo niemieckie.
- Dlaczego nie? - poparÅ‚ go „Å?Ä™czyc".
Do kabiny kapitana weszli obaj projektodawcy, zaÅ› „BuÅ„ko" ubezpieczaÅ‚ ich z pokÅ‚adu.
- JesteÅ›my partyzantami AK i żądamy wydania forsy! - zagaiÅ‚ „Judasz" akcentujÄ…c swój postulat pistoletem. Kapitan wezwaÅ‚ kasjera i przedstawiÅ‚ sprawÄ™.
- Panowie! Jak się wytłumaczymy przed władzami niemieckimi?
biadolił kasjer.
- Otrzymacie odpowiednie potwierdzenie z polskÄ… pieczÄ…tkÄ….
- Jak tak, to co innego1 - ucieszyÅ‚ siÄ™ i ochoczo wydaÅ‚ pieniÄ…dze. „Judasz" wypisaÅ‚ zaÅ›wiadczenie i opatrzyÅ‚ je pieczÄ…tkÄ… oddziaÅ‚u »Grom«. Zadowolony z takiego spotkania i obrotu sprawy kapitan żaÅ‚owaÅ‚ bardzo, że utarg byÅ‚ niewielki.
- Trzeba było przyjść w niedzielę - tłumaczył
nietęgą zawartość kasy.
Około 20
lipca udał się w
obchód silny patrol oddziaÅ‚u
partyzanckiego
»Grom« w skÅ‚adzie: „Karp", „RyÅ›", „Gala", „ZajÄ…c", „Batko", „CieÅ„", „MÅ›ciciel", „Czort", „Soroka", „Zbójnik" i „Kropka". Partyzanci zawadzili po drodze o majÄ…tek Hebdów, gdzie znajdowaÅ‚a siÄ™ niemiecka stadnina rasowych koni.
- PiÄ™kne okazy - zagadaÅ‚ artylerzysta „Karp" do jakiegoÅ› mężczyzny z folwarcznej sÅ‚użby.
- Ech! Te to nic. Gdyby pan zobaczyÅ‚ dwa araby, które sÄ… w stajni, to by panu oko zbielaÅ‚o. SÄ… specjalnie pielÄ™gnowane, bo stanowiÄ… wÅ‚asność samego gubernatora Franka.
- Niemożliwe - wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™ „Å?Ä™czyc". -
Takie by nam się przydały.
Weszli do stajni domagajÄ…c siÄ™ wydania koni.
- Może panowie wezmÄ… te, a może te - licytowaÅ‚ siÄ™ masztalerz zachwalajÄ…c wszystkie, byle tylko odwrócić uwagÄ™ od arabów Franka.
- A my wolimy te dwa niż sto innych - przekomarzaÅ‚ siÄ™ „Kropka" dopingujÄ…c kolegów, aby je wyprowadzili. „Å?Ä™czyc" wypisaÅ‚ zaÅ›wiadczenie rekwizycyjne i przybiÅ‚ z satysfakcjÄ… pieczÄ…tkÄ™ oddziaÅ‚u »Grom«. Niech wÅ‚adca GG wie, komu teraz bÄ™dÄ… sÅ‚użyć. W istocie gubernator Frank miaÅ‚ pecha do ludzi z krakowskiego Kedywu. Tylko dwie osobiste przykroÅ›ci (zamach na pociÄ…g pod Grodkowicami i rekwizycja ulubionych koni), jakie go spotkaÅ‚y w czasie okupacji z rÄ…k polskiego Podziemia, byÅ‚y sprawkÄ… tego wÅ‚aÅ›nie ugrupowania. W ciÄ…gu lipca 1944 r. Inspektorat AK »Maria« o powierzchni 3000 km2 przeszedÅ‚ - zgodnie z zaÅ‚ożeniami sztabu OkrÄ™gu - gruntownÄ… reorganizacjÄ™. W miejsce dotychczasowych Obwodów, Pod-obwodów i Placówek, których zadanie ograniczono wyÅ‚Ä…cznie do czynnoÅ›ci administracyjno-kwaterunkowych, tworzono taktyczne jednostki bojowe.
PowstaÅ‚a 106. dywizja AK w skÅ‚adzie: 112. PuÅ‚k Ziemi Miechowskiej, 116. PuÅ‚k Ziemi Olkuskiej, 120. PuÅ‚k Ziemi Pmczowskiej oraz Krakowska Brygada - Kawalerii Zmotoryzowanej. Ponadto powstaÅ‚y: Partyzancki Samodzielny Batalion Szturmowy, batalion sztabowy i dywizjon kawalerii 6. puÅ‚ku uÅ‚anów. Jednostki te liczyÅ‚y Å‚Ä…cznie okoÅ‚o 15 000 ludzi. W garnizonie »Marii« przebywaÅ‚y także trzy oddziaÅ‚y partyzanckie Kedywu OkrÄ™gu Krakowskiego, grupy AL i NSZ.
Od wiosny 1944 r. narastaÅ‚o z każdym dniem dziaÅ‚anie sabotażowo-dywersyjne pod kierownictwem cichociemnego kpt. „Ponara" (Antoni Iglewski). MnożyÅ‚y siÄ™ napady i zasadzki na zaÅ‚ogi niemieckie oraz udane odbicia aresztowanych w czasie konwojów i z wiÄ™zieÅ„.
OgÅ‚oszony w dniu 24 lipca 1944 r. stan czujnoÅ›ci powodowaÅ‚ częściowÄ… mobilizacjÄ™ terenu i wywoÅ‚ywaÅ‚ ogólne podniecenie. BÅ‚yskotliwy postÄ™p ofensywy radzieckiej i przeÅ›wiadczenie o rychÅ‚ym wybuchu powstania (vel akcji »Burza«, vel »Deszcz«) podrywaÅ‚y wielu pomniejszych dowódców do otwartych wystÄ…pieÅ„ i rozrachunku z okupantem.
- Nie można dopuścić do tego, by sukinsyny wycofali się bezkarnie -
rozumowało wielu z nich.
W dniu 24 lipca rozbrojono posterunek policji i opanowano Brzesko Nowe, z 24 na 25 lipca 1944 r. rozbito Sttitzpunkt i zajęto Nowy Korczyn, w nocy z 25 na 26 lipca wzięto do niewoli załogę Stutzpunktu i wyzwolono miasto Działoszyce, a 26 lipca uderzono na Książ Wielki; tegoż samego dnia zdobyto w walce Koszyce i bez walki Opatowiec.
W wyzwolonych miejscowościach przejmuje władzę polska administracja cywilna. Przechowywane od lat narodowe flagi łopoczą dumnie na domach i urzędach, wieszcząc oficjalnie wolność.
Niemcy nie chcÄ… i nie mogÄ…' dopuÅ›cić do opanowania zaplecza bliskiego już frontu. PodejmujÄ… kontrakcjÄ™. Pierwsze uderzenie kierujÄ… na DziaÅ‚oszyce. Dnia 26 lipca wysyÅ‚ajÄ… tam kompaniÄ™ XXI policyjnego baonu wartowniczego z Kazimierzy Wielkiej oraz kolumnÄ™ żandarmerii zmotoryzowanej »63« z Miechowa, które majÄ… siÄ™ spotkać w Skalbmierzu i wyruszyć na odbicie i pacyfikacjÄ™ DziaÅ‚oszyc.
Wywiad AK i opanowane już urzÄ™dy pocztowe pracujÄ… sprawnie. Telefony, dzwoniÄ… na wszystkie strony i alarmujÄ… okoliczne oddziaÅ‚y o zamiarze Niemców.
OddziaÅ‚ partyzancki »Grom« po odwoÅ‚aniu w nocy z 24 na 25 lipca akcji na wiÄ™zienie w Kazimierzy Wielkiej znajdowaÅ‚ siÄ™ w ciÄ…gÅ‚ym ruchu. Dowódca „Sam" postanowiÅ‚ bowiem zapolować na Niemców w pobliżu ważniejszych traktów. Okazja jednak nie nadarzaÅ‚a siÄ™.
DzieÅ„ spÄ™dzili partyzanci we wsi Topola, a nocÄ… z 25 na1 26 lipca ruszyli znowu w teren, by bez sukcesów dotrzeć do dworu w Kobylnikach. UkÅ‚adali siÄ™ wÅ‚aÅ›nie do upragnionego snu, gdy zjawiÅ‚ siÄ™ Å‚Ä…cznik awizujÄ…c niemieckÄ… wyprawÄ™.
- Alarm! - poderwaÅ‚ oddziaÅ‚ „Sam". PsioczÄ…c na partyzanckie porzÄ…dki ruszyÅ‚o bractwo naprzód w kierunku Liegenschaftu Sielec. KrÄ™ciÅ‚o siÄ™ tu trochÄ™ ludzi z dowodzonego przez por., „SokoÅ‚a" oddziaÅ‚u 106. dywizji AK, panowaÅ‚ jednak spokój.
. Cywile szybko zorganizowali poczÄ™stunek, skÅ‚adajÄ…cy siÄ™ z kieÅ‚basy i chleba. Zabrali siÄ™ z apetytem do jedzenia, gdy wpadÅ‚ inny Å‚Ä…cznik krzyczÄ…c z daleka, że trzy samochody Niemców znajdujÄ… siÄ™ w Skalbmierzu. OddziaÅ‚ ruszyÅ‚ biegiem w kierunku odlegÅ‚ej o 200 m szosy Kazimierza Wielka - Skalbmierz.
. Na stanowiskach ogniowych koÅ‚o kapliczki, tkwili już ludzie ppor. „SokoÅ‚a". Kilkaset metrów w prawo staÅ‚y dwa samochody ciężarowe i jeden osobowy, peÅ‚en Niemców. Podniesiona w jednym samochodzie maska i krążący wokóÅ‚ niego żoÅ‚nierz wskazywaÅ‚y, że ma defekt. Moment zatrzymania siÄ™ ekspedycji wykorzystaÅ‚ „Sam" na wyszukanie jak najdogodniejszej pozycji i zamaskowanie oddziaÅ‚u. OddziaÅ‚ partyzancki »Grom« liczyÅ‚ 24 ludzi, uzbrojony byÅ‚ nietÄ™go, bo w 4 peemy, 12 karabinów, 32 granaty konspiracyjne i broÅ„ krótkÄ…. Na szczęście ppor. „SokóÅ‚" miaÅ‚ kilkunastu ludzi i erkaem, który znalazÅ‚ siÄ™ w oddziale »Grom«.
W Liegenschafcie pozostaÅ‚ tylko „MaÅ‚y". Ten dopiero co wróciÅ‚ z Krakowa. ParadowaÅ‚ jeszcze w biaÅ‚ej koszuli i pachniaÅ‚ nieco urlopowÄ… wódkÄ….
- Za karÄ™ nie
pójdziesz na akcjÄ™ - ostudziÅ‚ jego- zapÄ™dy pchor. „Sam".
TrochÄ™ później doÅ‚Ä…czyÅ‚ do „MaÅ‚ego" „Judasz", który w tym wÅ‚aÅ›nie
dniu przyjechaÅ‚ wraz z nowym dowódcÄ… »Gromu« cichociemnym ppor. „WierzbÄ…".
Partyzanci »Gromu« i chÅ‚opcy „SokoÅ‚a" czekajÄ… w skupieniu na przejazd Niemców, by uderzyć z zasadzki. Dochodzi godzina 14.30, a ci wciąż reperujÄ… samochód i nie kwapiÄ… siÄ™ do dalszej jazdy. Wtem od „Kata", „BuÅ„ki" i „Szczupaka" nadchodzi niespodziewany meldunek: z lewej strony od Kazimierzy Wielkiej widać trzy niemieckie samochody ciężarowe. „Sam" rozkazuje zmienić front i czekać na otwarcie ognia przez erkaem. Do celowniczego, usypiajÄ…cego niemal ze zmÄ™czenia, podbiega „ZajÄ…c".
- BÄ™dziesz strzelaÅ‚ na mój znak - przykazuje. Pierwszy samochód jest już na wysokoÅ›ci ugrupowania.
- Ognia! - krzyczy „ZajÄ…c" do erkaemisty.
Karabin zagdakaÅ‚ krótkÄ… seriÄ… i umilkÅ‚. ZawtórowaÅ‚y mu peemy. ZaciÄ™cie, cholera! - klnie „ZajÄ…c" i zabiera siÄ™ do jego usuniÄ™cia. Nic nie wychodzi. Pocisk ugrzÄ…zÅ‚ w lufie.
- Rzucać granaty! - rozkazuje „Karp".
ÅšmiercionoÅ›ne jajka lecÄ… na drugi samochód. Partyzanci przytuleni do ziemi czekajÄ… na wybuch.
Cisza! Nie eksplodował żaden.
Bodajże to szlag trafiÅ‚ - zÅ‚orzeczyÅ‚ ktoÅ›, a zawtórowali mu inni. Trafiony pierwszy wóz z zabitym kierowcÄ… pÅ‚onie w przydrożnym rowie, z dwóch dalszych wyskakujÄ… Niemcy, zajmujÄ… stanowiska w zbożu po przeciwnej stronie drogi i prażą silnym ogniem do partyzantów. Obudzili siÄ™ też ci od strony Skalbmierza i bijÄ… dÅ‚ugimi seriami z karabinów maszynowych w kierunku pozycji »Gromu«. Od ich pocisków zapalajÄ… siÄ™ dwa domy. Sytuacja staje siÄ™ groźna. Pchor. „Sam" wycofuje do tyÅ‚u najbardziej narażone lewe skrzydÅ‚o poza ochronny nasyp z kamieni. Manewr ten wykorzystujÄ… skwapliwie żandarmi, wskakujÄ… na pozostaÅ‚e dwa samochody i ostrzeliwujÄ…c siÄ™ gÄ™sto uciekajÄ… w stronÄ™ Kazimierzy Wielkiej.
Tymczasem „Orlik" i „ZajÄ…c" nie baczÄ…c na kule podczoÅ‚gujÄ… siÄ™ do' pÅ‚onÄ…cego samochodu i zabierajÄ… od zabitych Niemców 3 peemy, 2 karabiny, amunicjÄ™ i granaty. W ich Å›lady idzie mÅ‚odziutki, 14-letni harcerz z Warszawy przebywajÄ…cy wÅ‚aÅ›nie na wakacjach. OddziaÅ‚ powiÄ™ksza w ten sposób siÅ‚Ä™ ognia i zyskuje granaty, które niezawodnie wybuchajÄ….
„MaÅ‚y" nie może usiedzieć w Liegenschafcie i wbrew zakazowi dowódcy doÅ‚Ä…cza do walki. PÄ™ta siÄ™ bez broni koÅ‚o swego przyjaciela „Orlika" drażniÄ…c wszystkich biaÅ‚Ä… koszulÄ…. Ten staje siÄ™ teraz hojny.
_ Bierz empi, a ja sobie zatrzymam bergmanna -
mówi wynioÅ›le wrÄ™
czajÄ…c „MaÅ‚emu" swój peem.
Niemcy od strony Skalbmierza okazujÄ… siÄ™ nie lepsi od swoich kolegów z Kazimierzy Wielkiej. Dwa wozy wycofujÄ… siÄ™ z walki pozostawiajÄ…c na miejscu wspóÅ‚towarzyszy z uszkodzonÄ… ciężarówkÄ…. Na nich kieruje siÄ™ teraz uderzenie.
Trzy grupy partyzantów czoÅ‚gajÄ…c siÄ™ fosami dochodzÄ… na kilkanaÅ›cie metrów pod stanowiska żandarmów. Niemców nie widać. TkwiÄ… dobrze zamaskowani w rowach i trawie. BroniÄ… siÄ™ zaciekle.
NiemiÅ‚osierny upaÅ‚ i pragnienie dajÄ… siÄ™ we znaki. „Karp", a za nim inni dobierajÄ… siÄ™ do mulistej, Å›ciekowej wody. Dochodzi już godzina 17. Brakuje amunicji, a zbiegli Niemcy w każdej chwili mogÄ… Å›ciÄ…gnąć posiÅ‚ki.
- Trzeba koÅ„czyć - decyduje „Sam" i podrywa
swojÄ… grupÄ™ do ataku.
Hura!!! - krzyczÄ… „Å?Ä™czyc", „Kat",
„Szczupak", „Judasz" i inni
walÄ…c
Å›wieżo zdobytymi granatami w pozycje niemieckie. PozostaÅ‚e dwie grupy robiÄ… to samo. - Hande hoch! - padajÄ… wezwania do poddania siÄ™. Å»andarmi zaÅ‚amujÄ… siÄ™ wreszcie. StajÄ… na stanowiskach bojowych podnoszÄ…c w górÄ™ rÄ™ce. Z siatkami maskujÄ…cymi na twarzy, brudni, zakurzeni, wyglÄ…dajÄ… żaÅ‚oÅ›nie. Dwóch jest rannych, kilku zabitych leży w rowach. GrupujÄ… siÄ™ koÅ‚o samochodu. PodchodzÄ… do nich „Sam", „Kat" i „Å?Ä™czyc". Dowódca w randze kapitana widzÄ…c osobliwe sznurowane bluzy odzywa siÄ™ przymilnie po angielsku.
- Czy wy jesteście angielskimi spadochroniarzami?
-Nie, polskimi partyzantami - wyjaÅ›nia po niemiecku „Kat". Widzi, jak żandarmi blednÄ… i zaczynajÄ… drżeć ze strachu.
- To wcale nie znaczy, że jesteśmy takimi
bandytami jak wy - doda
je. - My nie strzelamy do bezbronnych.
Już po walce, ale ze szczerÄ… chÄ™ciÄ… udzielenia pomocy nadciÄ…gnęły inne oddziaÅ‚y. ZjawiÅ‚ siÄ™ bratni oddziaÅ‚ »Skok« i kurs podchorążych 120. pp. AK pod dowództwem rtm. „ZagrajÄ…" (WiesÅ‚aw Å»akowski). Znacznie później przybyÅ‚a także grupa AL z oddziaÅ‚u „Adama" (Adam Bieszczanin). W bitwie pod Sielcem wzięło udziaÅ‚ okoÅ‚o 40 sÅ‚abo uzbrojonych partyzantów z »Gromu« i oddziaÅ‚u ppor. „SokoÅ‚a" przeciwko 5 samochodom (ponad 100 ludzi) po zÄ™by wyposażonych żandarmów hitlerowskich. Rezultat byÅ‚ wprost zaskakujÄ…cy. Zginęło 18 Niemców, kilku byÅ‚o rannych, a 10 (w tym 2 oficerów) dostaÅ‚o siÄ™ do niewoli; spalono 1 samochód ciężarowy.
( Z oddziaÅ‚u partyzanckiego »Grom« zostaÅ‚ lekko ranny w brzuch tylko „Wilk" (Witold LeÅ›niak). Partyzanci zdobyli 1 wóz terenowy typu Phanomen, 1 karabin maszynowy MG-42 Spandau, 8 peemów, 28 karabinów, 18 pistoletów, 14 skrzynek amunicji, wiele granatów, miny oraz wyposażenie osobiste. Zdefektowany, pechowy dla Niemców samochód dziwnie szybko uruchomiÅ‚ „ZajÄ…c" i obydwa oddziaÅ‚y «Grom» i »Skok« udaÅ‚y siÄ™ do kolonii Sielec. Rozentuzjazmowana ludność witaÅ‚a zwyciÄ™zców kwiatami, jadÅ‚em i... Å‚zami. Wiwatom nie byÅ‚o koÅ„ca. JeÅ„ców przekazano rtm. „Zagrajowi" do dyspozycji * 106. dywizji AK. Jeszcze silny patrol przywiózÅ‚ z Kazimierzy kilka beczek benzyny i Å›wieżo zmotoryzowany oddziaÅ‚ ruszyÅ‚ na swÄ… kwaterÄ™ w Lasy Chroberskie. Rozognieni walkÄ… partyzanci przekrzykiwali siÄ™ w opo-
wiadaniu osobistych wrażeń. Cieszyło ich, że Niemcom się dostało, że dobrze wykorzystali okazję, by odgryźć się za swoje, innych i Polski krzywdy.
- Kto
bÄ™dzie nosiÅ‚ tyle broni? Trzeba bÄ™dzie przyjąć nowych chÅ‚opaków
do oddziaÅ‚u - martwili siÄ™ niektórzy, podkreÅ›lajÄ…c tym sukces. Wszyscy je
dnak nie wiedzieli wtedy, jak ważki mieli powód do dumy. Ich bowiem akcja
bojowa w dniu 26 lipca 1944 r. ukoronowała powstanie tzw. Rzeczpospolitej
Kazimiersko-Proszowiokiej."
Pobity pod Sielcem i przestraszony SS-Obersturmfuhrer Carl zlikwidował ostatni niemiecki punkt oparcia w Kazimierzy Wielkiej w dniu 27 lipca 1944 r. i poszarpany jeszcze przez oddziały AK w Koszycach i Brzesku Nowym wycofał się do Krakowa. "
PÅ‚odna ziemia kazimiersko-proszowicka o powierzchni 1000 km2 byÅ‚a już caÅ‚kowicie wolna i niepodlegÅ‚a. Gdy do tego doda siÄ™, że podobne republiki powstaÅ‚y równoczeÅ›nie w PiÅ„czowskiem i że Niemcy bez walki opuÅ›cili wiele miejscowoÅ›ci, można Å›miaÅ‚o stwierdzić, że obszar zakola WisÅ‚y, aż do linii kolejowej Kraków - Warszawa, znalazÅ‚ siÄ™ w peÅ‚nym wÅ‚adaniu 'polskiego Podziemia. Przy tym dokonano tego angażujÄ…c tylko część siÅ‚. Utrzymać jednak takÄ… zdobycz mogÅ‚a jedynie regularna, wyzwoleÅ„cza armia. Planowy skok letniej ofensywy radzieckiej koÅ„czyÅ‚ siÄ™ niestety na WiÅ›le i WisÅ‚oee.
Od akcji sieleckiej do 31 lipca 1944 r. żoÅ‚nierze oddziaÅ‚u »Grom« spÄ™dzali noce i dnie na ubezpieczeniach i patrolach. Celowniczym zdobytego MG-17 zostaÅ‚ „BuÅ„ko", amunicyjnymi „Kropka" i „Kat". Niemców nie stać byÅ‚o na razie na odwet. Ograniczyli siÄ™ do nalotu na DziaÅ‚oszyce, podpalenia pÅ‚ytkami fosforowymi kilku domów i zrzucenia przy tym ulotek nastÄ™pujÄ…cej treÅ›ci:
„Lotnictwo niemieckie odpowiada bandytom i ich pomocnikom w powiatach Miechów i Busko, którzy zakÅ‚ócajÄ… bezpieczeÅ„stwo i porzÄ…dek".
- W nocy z 26 na 27 lipca 1944 r. organizujÄ…ca siÄ™ Brygada Krakowska AL podejmowaÅ‚a samolotowe zrzuty. ZdarzyÅ‚o siÄ™, że dwa worki spadÅ‚y wprost na kwaterÄ™ oddziaÅ‚u »Grom«. Zabezpieczyli je tam „Batko", „Rudy" i „Korsarz". Prawdziwi wÅ‚aÅ›ciciele zjawili siÄ™ niebawem i przejÄ™li przysÅ‚ane im z nieba dary. Za przysÅ‚ugÄ™ zostawili część amunicji i kilka magazynków do peemów.
Cichociemny ppor. „WierzbÄ…" wystÄ™powaÅ‚ w oddziale jako fryzjer. Nowo przyjÄ™ty, niepozorny cywil nie zwracaÅ‚ niczyjej uwagi. W Drożejowicach, gdy partyzanci zajadali obiad, pojawiÅ‚ siÄ™ niemiecki samolot zwiadowczy typu Storch.
- Alarm lotniczy! MG-42 na stanowisko! -
rozkazaÅ‚ „Sam".
„BuÅ„ko" poderwaÅ‚ siÄ™ z karabinem.
- A umie siÄ™ pan z tym obchodzić? - odezwaÅ‚ siÄ™ niespodziewanie „fryzjer".
- Co to, kolega może chce mnie uczyć - odrzekÅ‚ zapytany patrzÄ…c z góry na partyzanckiego żóÅ‚todzioba.
- Bo ja kiedyś strzelałem z takiego w Afryce.
Gdy lotnik odleciaÅ‚ spÅ‚oszony seriami MG-42 „BuÅ„ko" wróciÅ‚ do przerwanej rozmowy.
_ - Pan powiedział, że strzelał z karabinu maszynowego w Afryce? Już wiem. Pan jest na pewno skoczkiem spadochronowym.
„Wierzba" przestaÅ‚ być rozmowny.
W dniu 31 lipca 1944 r. ppor. „Wierzba" przejÄ…Å‚ dowództwo oddziaÅ‚u partyzanckiego »Grom«. Pechowo staÅ‚o siÄ™ to w czasie, kiedy pchor. „Sam" pokazaÅ‚ siÄ™ z jak najlepszej strony. Z tego też powodu zmiana wydawaÅ‚a siÄ™ niektórym przykra, a bÄ™dÄ…cy po jednym gÅ‚Ä™bszym „Batko" wrÄ™cz siÄ™ rozpÅ‚akaÅ‚.
„Wierzba" byÅ‚ już w posiadaniu rozkazu nakazujÄ…cego koncentracjÄ™ oddziaÅ‚ów koÅ‚o Krakowa.
Tegoż dnia przed poÅ‚udniem żoÅ‚nierze »Gromu« zaÅ‚adowali siÄ™ na samochód i ruszyli w drogÄ™. Serdecznie witani i równoczeÅ›nie żegnani przez ludność Skalbmierza, MaÅ‚aszowa, Klimontowa dotarli do Proszowic. KoÅ‚o stacji kolejowej mieszkaÅ„cy miasta poinformowali ich, że w rynku buszujÄ… UkraiÅ„cy. ByÅ‚o ich okoÅ‚o 40. Dowódca poderwaÅ‚ oddziaÅ‚ i partyzanci marszem ubezpieczonym skierowali siÄ™ do centrum. Åšwiadomość nowego starcia uskrzydlaÅ‚a chÅ‚opców. Marsz przeistoczyÅ‚ siÄ™ w bieg.
Na ulicach nie byÅ‚o widać żywej duszy, od czasu do czasu huk karabinowych wystrzaÅ‚ów mÄ…ciÅ‚ ciszÄ™ jakby wymarÅ‚ego miasta.
- Szybciej! - dopingowaÅ‚ oddziaÅ‚ „Wierzba".
Gdy dotarli do rynku, Ukraińcy wyjeżdżali już pełnym gazem w kierunku Słomnik strzelając przy tym dla odwagi. v Trup zastrzelonego przed chwilą mężczyzny świadczył, że jednak tu byli. Partyzanci natychmiast obstawili rynek i wylotowe ulice. Nie było już z kim walczyć. Z bramy jakiegoś domu wyszedł pierwszy odważny. Chwiejnym krokiem skierował się do samochodu i patrzył z niedowierzaniem na białego orła wymalowanego na chłodnicy.
- Ludzie! To nasi! - wrzasnÄ…Å‚.
Wkrótce ulica zapeÅ‚niÅ‚a siÄ™ mieszkaÅ„cami Proszowic, witajÄ…cymi entuzjastycznie swych przypadkowych wyzwolicieli.
Uściski, jedzenie, łzy i zaproszenia dezorganizowały oddział.
- Na samochód! Za UkraiÅ„cami! - przerwaÅ‚
manifestacjÄ™ „Wierzba".
Mimo szybkiej jazdy nie dogoniono zbrodniarzy. WÅ›ród ulewy żoÅ‚nierze
»Gromu« dotarli w dniu 1 sierpnia 1944 r. o godzinie 2 rano na punkt zborny do Goszczy.
Na koncentracjÄ™ przybyli; „Wierzba" (Maksymilian Klinicki) - dowódca, „BÅ‚ysk" (Alfons Gara), „BuÅ„ko" (WÅ‚odzimierz Rozmus), „DÄ…browa" (Zbigniew Getrych), „Czort" (NN), „Jaksa" (N. DobrzaÅ„ski), „Judasz" (Wojciech Nie-dziaÅ‚ek), „Karp" (CzesÅ‚aw Ciepela), „Kat" (Józef Bieniarz), „Kropka" (Tadeusz Janiak), „LeÅ›nik" (Kazimierz Hromniak), „Lew" (Franciszek Piaskowik), „MaÅ‚y" (Jerzy Tracz), „MÅ›ciciel" (NN), „MyÅ›liÅ„ski" (Józef Fiszer), „Å?Ä™czyc" (Jan Fiszer), „Orlik I" (ZdzisÅ‚aw Meres), „Ponury". (BolesÅ‚aw GÄ…siorek), „Rudy" (Kazimierz SuÅ‚owski), „RyÅ›" (Kazimierz Meres), „Sas I" (Julian DobrzaÅ„ski), „Soroka" (Edward Nowicki), „SokóÅ‚" (Edward Sówko), „Sulima" (Feliks Skrochowski), „Szczupak" (ZdzisÅ‚aw JabÅ‚oÅ„ski), „Tatar" (NN), „Wilk" (Witold LeÅ›niak), „Zbójnik" (Zbigniew Kulig), „Å»mija" (Zbigniew Gawlik), „ZajÄ…c" (Jan KaÅ‚ucki).
Uzbrojenie: 1 karabin
maszynowy typu MG-42 Spandau, 12 peemów, 40
karabinów, 26 pistoletów i granaty. . -
OddziaÅ‚ partyzancki »BÅ‚yskawica« kwaterowaÅ‚ od poczÄ…tku maja do 20 lipca 1944 r. tuż obok »Gromu « trzymajÄ…c siÄ™ zasadniczo kwatery u Gielniewskiego w Stradowie. Od poczÄ…tku swego zjawienia siÄ™ w' Miechowskiem partyzanci poruszali siÄ™ w terenie jawnie, umundurowani w czarne spodnie, zielone bluzy i furażerki z polskim orzeÅ‚kiem.
Fakt takiej swobody i przebywanie w jednym tylko miejscu Å›wiadczy najlepiej o postawie tamtejszego spoÅ‚eczeÅ„stwa, bezsilnoÅ›ci Niemców i roli, jakÄ… speÅ‚niaÅ‚y nawet maÅ‚e oddziaÅ‚y partyzanckie w szachowaniu i wiÄ…zaniu
sit wroga. Sprężyste dowództwo ppor. „Romana" i jego zastÄ™pcy kpr. „BÅ‚yskawicznego" sprawiaÅ‚y, że panowaÅ‚a tu wzorowa dyscyplina.
Dnia 8 lipca 1944 r. część oddziaÅ‚u udaÅ‚a siÄ™ pod dowództwem „BÅ‚yskawicznego" (dowódca „Roman" pojechaÅ‚ do Krakowa) na Å‚Ä…ki koÅ‚o wsi MichaÅ‚owice w celach szkoleniowych. Razem byÅ‚o 14 partyzantów („Rzeżucha", „Puchacz", „Lis", „JastrzÄ…b", „Drozd", „SÅ‚owik", „MÅ›ciwoj", „SzczygieÅ‚ II", „SÄ™p", „Rybka", „Dziki",. „GoÅ‚Ä…b", „Robinson" i „BÅ‚yskawiczny") uzbrojonych w karabiny, jeden peem, angielski erkaem typu Brenn i granaty. Program ćwiczeÅ„ przewidywaÅ‚ tym razem także musztrÄ™, pistolety maszynowe pozostawiono wiÄ™c kolegom, którzy w liczbie 8 peÅ‚nili sÅ‚użbÄ™ wartowniczo-porzÄ…dkowÄ… na kwaterze i mieli przygotować obiad.
ZajÄ™cia prowadziÅ‚ przedwojenny podoficer zawodowy kpr. „Puchacz" (Józef Szwalbic). A że dzieÅ„ byÅ‚ wyjÄ…tkowo upalny i pot dobrze oblaÅ‚ Wszystkich, „BÅ‚yskawiczny" zarzÄ…dziÅ‚ po ćwiczeniach kÄ…piel w pobliskich stawach majÄ…tku Budziszewice.
Przy karabinach złożonych w kozły pozostał tylko jeden wartownik.
- SÅ‚ychać szum silników - zameldowaÅ‚ w pewnym momencie.
Rozkosz pluskajÄ…cych siÄ™ nagusów trwaÅ‚a krótko.
- Wychodzić z wody! - padł rozkaz.
Partyzanci jeszcze ubierali się, gdy przybiegł nad stawy syn właściciela Budziszowic Dobrzański donosząc, że do dworu przyjechało auto z kilkoma gestapowcami.
_ - Alarm! - wrzasnÄ…Å‚ „BÅ‚yskawiczny" i wszyscy w kilku minutach stanÄ™li w peÅ‚nej gotowoÅ›ci bojowej.
Szybki w decyzji, jak jego pseudonim, dowódca już miaÅ‚ gotowy plan dziaÅ‚ania.
- My idziemy w kierunku Budziszowic - zwróciÅ‚
siÄ™ do swego starszego
brata „Rzeżuchy" - i zajmiemy stanowiska na skrzyżowaniu dróg pod
Turnawcem, ty leć na kwaterę do Stradowa, weź ludzi z peemami oraz granatami
i w razie walki uderzycie na gestapowców od tyÅ‚u.
„Rzeżucha" ruszyÅ‚ biegiem po resztÄ™ kolegów, a grupa „BÅ‚yskawicznego" udaÅ‚a siÄ™ ostrym marszem ubezpieczonym pod Turnawiec, gdzie w gÅ‚Ä™bokim wÄ…wozie rozchodziÅ‚y siÄ™ drogi do Stradowa, Budziszowic, Czarnocina i MÄ…karzowic.
Miejsce na zasadzkÄ™ byÅ‚o idealne i dobrze znane partyzantom. Tutaj kilkanaÅ›cie dni wczeÅ›niej liczÄ…cy 20 ludzi oddziaÅ‚ Niemców i policjantów granatowych ze Stutzpunktu w Czarnocinie zapolowaÅ‚ na powracajÄ…cych z prowiantem „BÅ‚yskawicznego", „RzeżuchÄ™", „RybkÄ™", „Kruka" i „Zapalczywego". Tylko szybka orientacja i wyjÄ…tkowe szczęście sprawiÅ‚y, że wyszli z tej opresji zdrowo i caÅ‚o.
Tym razem sytuacja byÅ‚a odwrotna. Oni czekali na przeciwnika. „BÅ‚yskawiczny" wysÅ‚aÅ‚ dwuosobowy patrol ubezpieczeniowy od strony Stutzpunktu w Czarnocinie i rozmieÅ›ciÅ‚ resztÄ™ kolegów. Sekcja erkaemu zajęła stanowiska na skrzyżowaniu z kierunkiem ostrzaÅ‚u drogi budziszowickiej, uzbrojeni zaÅ› w karabiny partyzanci - stanowiska nad wÄ…wozem. Sam dowódca z jednym w grupie peemem wysunÄ…Å‚ siÄ™ wraz z „MÅ›ciwojem" na czoÅ‚o zasadzki.
- Otwarcie ognia na mój strzaÅ‚ - nakazaÅ‚ wszystkim.
Tymczasem we dworze buszowali Niemcy. Zjawili siÄ™ tu z zatrzymanym w Krakowie mężczyznÄ…. ByÅ‚ nim Zbigniew Grocholski (prawdziwe nazwisko Gertych), wysiedleniec z Poznania, który ukrywaÅ‚ siÄ™ i pracowaÅ‚ pod faÅ‚szywym nazwiskiem w Budzdszowicach. W czasie badaÅ„ przez gestapo coÅ› krÄ™ciÅ‚, nie chcÄ…c narażać na przykroÅ›ci swych chlebodawców i chyba jeszcze wiÄ™cej mieszkajÄ…cej tam narzeczonej. Niemcy znaleźli jednak u niego zaÅ›wiadczenie z miejsca pracy i wÄ™szÄ…c jakieÅ› konspiracyjne powiÄ…zania przywieźli go na konfrontacjÄ™. PrzybyÅ‚o' ich piÄ™ciu samochodem.
_ Czy zna pan tego człowieka? - przepytywał oficer właściciela majątku,
bobrzaÅ„skiego. Ten, zgodnie z mrugniÄ™ciem zatrzymanego, zaprzeczyÅ‚. Inni domownicy wraz z narzeczonÄ… oÅ›wiadczyli to samo. RozwÅ›cieczeni tym gestapowcy spÄ™dzili obecnych przed dom i zgrupowali na Å‚awce, Grocholskiemu zaÅ› polecili leżeć tuż obok twarzÄ… do ziemi. Jeden z Niemców pilnowaÅ‚ siedzÄ…cych, drugi dozorowaÅ‚ z ganku, trzeci siedziaÅ‚ w samochodzie, a dwaj dalsi w obecnoÅ›ci gospodyni przeprowadzali rewizjÄ™ w domu.
KtóryÅ› z nich kazaÅ‚ przynieść Å‚opatÄ™ i poÅ‚ożyć obok podejrzanego. Los nieszczęśnika wydawaÅ‚ siÄ™ przesÄ…dzony. Narzeczona Å›wiadoma tego, co niebawem nastÄ…pi, a mimo to bezsilna, siedziaÅ‚a na Å‚awce oniemiaÅ‚a z rozpaczy. Ukochany raz po raz odchylaÅ‚ gÅ‚owÄ™, by jÄ… pocieszyć, ale kopniaki dozorujÄ…cego gestapowca przywoÅ‚ywaÅ‚y go do porzÄ…dku. ByÅ‚ czÅ‚owiekiem gÅ‚Ä™boko wierzÄ…cym. W ostatnich minutach swego życia modliÅ‚ siÄ™ żarliwie szukajÄ…c Boskiej pociechy i wyjÅ›cia z sytuacji.
Ojcze nasz, któryÅ› jest w niebie... przecież nie dam im siÄ™ zarÄ…bać jak bydlÄ™... Åšwięć siÄ™ imiÄ™ Twoje... gdybym tak szwaba zdzieliÅ‚ Å‚opatÄ… w Å‚eb i w nogi?
Oprawca stał jednak spokojnie, nie pierwszy już widać raz mordował ludzi. Właśnie odłożył nieco na bok peem i zaczął nabijać fajkę. Nagle powietrze przeszyły niespodziewane strzały. Gestapowiec nastawił uszu rozglądając się dokoła. Grocholski wykorzystał jego chwilową konsternację. Poderwał się błyskawicznie z ziemi i począł uciekać w stronę pobliskiego parku. Pierwsze niemieckie kule ryły ziemię pod nogami, następne były mniej groźne. Wpadł w parkowe krzewy i biegł dalej wprost przed siebie.
Niemcy rzucili się w pogoń. Siedzący w samochodzie oficer szybko ruszył w kierunku Turnawca, aby przeciąć uciekającemu drogę. Tkwiący w zasadzce partyzanci właśnie na to czekali. Warkot silnika narastał wywołując podniecenie na stanowiskach. Byli przekonani, że w wozie jadą wszyscy gestapowcy.
- Nie ujdą nam sukinsyny - burknął ktoś głośno, przyciągając do ramienia kolbę karabinu.
Żądny mordu Niemiec wpadÅ‚ już w wÄ…wóz i pchaÅ‚ siÄ™ na peÅ‚nym gazie pod wycelowane lufy.
- Już czas! - oceniÅ‚ sytuacjÄ™ „BÅ‚yskawiczny" i rzuciÅ‚ angielski granat wprost pod koÅ‚a nadjeżdżajÄ…cego pojazdu. Potężny wybuch wstrzÄ…snÄ…Å‚ powietrzem. Wóz podskoczyÅ‚ do góry i stanÄ…Å‚ w miejscu. Niemiec - o dziwo - nie poniósÅ‚ przy tym żadnego szwanku. ZdążyÅ‚ jeszcze rzucić przed siebie granat, który nie eksplodowaÅ‚ i oddać kilka strzaÅ‚ów na oÅ›lep, zanim przeciÄ™ty celnÄ… seriÄ… peemu „BÅ‚yskawicznego" nie wyleciaÅ‚ z szoferki na drogÄ™. Reszta grupy prażyÅ‚a zaciekle z karabinów w budÄ™, by rozprawić siÄ™ z domniemanymi Niemcami. Posiekany kulami samochód dziwnie milczaÅ‚. Gdy podbiegli do niego stwierdzili z przykroÅ›ciÄ…, że leżaÅ‚ tylko jeden trup.
- Cholera! Szkoda było amunicji.
Chwilowe rozczarowanie przerwaÅ‚ radosny okrzyk „MÅ›ciwoja":
- Hurra! Zdobyliśmy cekaem!
ZapanowaÅ‚o poruszenie. Wszyscy pchali siÄ™ do rozbitego wozu, by siÄ™ naocznie przekonać, że to prawda. O takiej broni dla oddziaÅ‚u marzyli przecież od dawna. W istocie, gestapowski samochód posiadaÅ‚ wmontowany ciężki karabin maszynowy czeskiej produkcji typu Zbrojovka. Ogólnej euforii nie daÅ‚ siÄ™ ponieść tylko dowódca. WziÄ…Å‚ po zabitym pistolet typu Bereta, granat, pas i dokumenty, a nastÄ™pnie poleciÅ‚ „MÅ›ciwojowi", „Rybce" i „GoÅ‚Ä™biowi" wymontować cekaem, z resztÄ… zaÅ› grupy i przybyÅ‚ym w miÄ™dzyczasie patrolem „Rzeżuchy" ruszyÅ‚ z powrotem na stanowiska bojowe. RozumowaÅ‚ sÅ‚usznie, że mogÄ… siÄ™ zjawić jeszcze pozostali Niemcy. OdgÅ‚osy walki w wÄ…wozie Å›ciÄ…gnęły niebawem ciekawskich z okolicy. PrzybyÅ‚y także zarzÄ…dca majÄ…tku przyniósÅ‚ wiadomość, że Grocholskiemu udaÅ‚o siÄ™ zbiec i że gestapowcy uciekli do Skalbmierza.
Trzymać ludzi nadal w zasadzce nie byÅ‚o sensu. „BÅ‚yskawiczny" Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ wiÄ™c ubezpieczenie od strony Czarnocina i caÅ‚y oddziaÅ‚ wraz ze zdobycznym cekaemem i kilkoma skrzynkami amunicji pomaszerowaÅ‚ w asyÅ›cie cywilów na kwatery.
StrzaÅ‚y pod Turnawcem zaalarmowaÅ‚y również przebywajÄ…cy w Zagajach DÄ™biaÅ„skich oddziaÅ‚ partyzancki »Grom«, który wyruszyÅ‚ natychmiast w kierunku miejsca postoju »BÅ‚yskawicy« w Stradowie, by wesprzeć w walce kolegów. Ubezpieczenie przednie oddziaÅ‚u zatrzymaÅ‚o biegnÄ…cego bez opamiÄ™tania Grocholskiego.
- Gdzie tak gonisz czÅ‚owieku! - przyhamowaÅ‚ go „BuÅ„ko".
- UciekÅ‚em... uciekÅ‚em Niemcom... - nie mógÅ‚ zÅ‚apać tchu.
- Gdzie? SkÄ…d? O czym mówisz?
- UciekÅ‚em spod Å‚opaty - wydusiÅ‚ wreszcie zbieg, a gdy nieco odsapnÄ…Å‚, opowiedziaÅ‚ w szczegóÅ‚ach zdarzenie w Budziszowicach. SÅ‚uchano jego tragicznych przeżyć z peÅ‚nym zrozumieniem i zaciÅ›niÄ™tymi zÄ™bami.
- A co kolega zamierza dalej robić? - sondowali partyzanci. - Nie wiem. Na razie nic nie wiem...
- To zostań chłopie z nami.
Grocholski przyjÄ…Å‚ radoÅ›nie propozycjÄ™ i wstÄ…piÅ‚ do »Gromu« przyjmujÄ…c pseudonim „DÄ…browa".
Spodziewano się, że gestapo nie puści płazem swej porażki pod Turnawcem i dokona pacyfikacji okolicznych wsi.
Partyzanci i miejscowe władze AK postanowili przeciwstawić się Niemcom w wypadku podjęcia takiej akcji.
»BÅ‚yskawica«, »Grom« i oddziaÅ‚y terenowe zostaÅ‚y postawione w stan ostrego pogotowia. Wieczorem zgÅ‚osiÅ‚ siÄ™ do »BÅ‚yskawicy« Å‚Ä…cznik z grupy BCh dowodzonej przez „MaÅ›lankÄ™" (Józef MaÅ›lanka) deklarujÄ…c gotowość wspóÅ‚dziaÅ‚ania w obronie. Ludność Turnawca i Budziszewic ewakuowaÅ‚a siÄ™ do pobliskich miejscowoÅ›ci.
Partyzanci »BÅ‚yskawicy« nie przespali nocy spokojnie. StojÄ…cy na warcie „SzczygieÅ‚ II" zatrzymaÅ‚ idÄ…cego w kierunku kwatery czÅ‚owieka. Na wezwanie „stój" tajemnicza postać zareagowaÅ‚a ucieczkÄ…. Oddane w powietrze strzaÅ‚y postawiÅ‚y na nogi caÅ‚y oddziaÅ‚. W czasie penetracji terenu znaleziono opodal toboÅ‚ek z brudnÄ… damskÄ… bieliznÄ…. Ustalono w koÅ„cu, że sprawczyniÄ… faÅ‚szywego alarmu byÅ‚a ukrywajÄ…ca siÄ™ w terenie Å»ydówka, którÄ… dożywiali i opierali zawsze wielkoduszni paÅ„stwo Gielniewscy. Porzucony przez niÄ… toboÅ‚ek trafiÅ‚ we wÅ‚aÅ›ciwe rÄ™ce.
W niedzielÄ™ 9 lipca 1944 r. o Å›wicie partyzanci zajÄ™li pozycje na kierunkach spodziewanego przyjazdu Niemców. »Grom« ubezpieczaÅ‚ teren od strony DziaÅ‚oszyc, »BÅ‚yskawica« zaÅ› od strony Skalbmierza, obsadzajÄ…c wzgórze koÅ‚o wsi MichaÅ‚owice. PobliskÄ… szosÄ™ patrolowaÅ‚a lufa gestapowskiego do wczoraj ce-kaemu. „BÅ‚yskawiczny" i „MÅ›ciwoj" zdążyli już dorobić podstawÄ™ w formie nóżek u kowala w Stradowie. Konkurs na celowniczego wygraÅ‚ bezapelacyjnie „MÅ›ciwoj" wykazujÄ…cy najwiÄ™cej sprytu i obeznania w obsÅ‚udze.
W skÅ‚ad nowo utworzonej sekcji cekaemu weszli oprócz niego „GoÅ‚Ä…b" jako karabinowy oraz amunicyjny „Grot" i „Robinson". Partyzanci okopali siÄ™ na stanowiskach i czekali. ByÅ‚ piÄ™kny, sÅ‚oneczny dzieÅ„. RozlegÅ‚e Å‚any dojrzaÅ‚ych zbóż koÅ‚ysaÅ‚y siÄ™ lekko w nastrojowym poszumie. Polnymi Å›cieżkami i drogami ciÄ…gnęły do koÅ›cioÅ‚a w Stradowie grupki odÅ›wiÄ™tnie ubranych ludzi. WokóÅ‚ panowaÅ‚ sielski spokój. Dopiero okoÅ‚o poÅ‚udnia nad wsiÄ… CiuÅ›lice ukazaÅ‚y siÄ™ tumany kurzu. Niemiecka ekspedycja karna w skÅ‚adzie 6 samochodów ciężarowych, 2 dziaÅ‚ek polowych i motocyklistów na przedzie nadciÄ…gaÅ‚a z odwetem. „BÅ‚yskawiczny" przesÅ‚aÅ‚ goÅ„ców do sÄ…siednich oddziaÅ‚ów z odpowiednimi meldunkami, sam zaÅ› obserwowaÅ‚ przez lornetkÄ™ posuwajÄ…cÄ… siÄ™ kolumnÄ™. WÅ›ród partyzantów zapanowaÅ‚o lekkie zdenerwowanie. Wróg byÅ‚ silny i uzbrojony po zÄ™by.
Samochody przedefilowaÅ‚y przed niewidocznymi stanowiskami i wjechaÅ‚y ostrożnie do Turnawca. Zgodnie z ustaleniami, uderzenie na karnÄ… ekspedycjÄ™ miaÅ‚o nastÄ…pić tylko w wypadku podjÄ™cia przez Niemców dziaÅ‚aÅ„ represyjnych. Lecz ku zdumieniu wszystkich nic takiego nie nastÄ…piÅ‚o. Å»oÅ‚dacy poszperali nieco po domach w Turnawcu, dobrali siÄ™ do konfitur i soków w piwnicach dworskich w Budziszowicach i spiesznie ruszyli w powrotnÄ… drogÄ™. Pacyfikacji tym razem nie zaryzykowali.
Stan pogotowia w terenie trwał jeszcze dzień i noc.
Dnia 20 lipca 1944 r. oddziaÅ‚ »BÅ‚yskawica« opuÅ›ciÅ‚ goÅ›cinnÄ… ziemiÄ™ miechowskÄ…, by udać siÄ™ na poÅ‚udnie, za WisÅ‚Ä™. Å»egnani serdecznie przez miejscowÄ… ludność partyzanci wyruszyli z Zagajów DÄ™biaÅ„skich w zwiÄ™kszonym nieco skÅ‚adzie.
PrzybyÅ‚ „Wiarus". ByÅ‚ to waÅ‚ach maÅ›ci gniadej, któremu przypadÅ‚a w udziale ważna funkcja transportowania na biedce zdobycznego cekaemu. Ludzie i koÅ„ szybko przyzwyczaili siÄ™ do siebie. Z czasem okazaÅ‚o siÄ™, że „Wiarusowi" odpowiada ruchliwe partyzanckie życie. BrykaÅ‚ i rżaÅ‚ na postojach, postÄ™kiwaÅ‚, gdy dwunożni wspóÅ‚towarzysze narzekali na trudy. Na odgÅ‚os strzaÅ‚ów podnosiÅ‚ filuternie jedno ucho i przezornie kryÅ‚ siÄ™ za najbliższym drzewem.
. Trasa przemarszu prowadziÅ‚a przez TopolÄ™, WawrzyÅ„czyce, IgoÅ‚omiÄ™. W nocy z 23 na 24 lipca 1944 r. »BÅ‚yskawica« przeprawiÅ‚a siÄ™ przez WisÅ‚Ä™ i osiÄ…gnęła szosÄ™ Bochnia - Gdów. Tutaj ppor. „Roman" rozdzieliÅ‚ oddziaÅ‚ na dwie części. GrupÄ™ z cekaemem pod dowództwem „Kruka" wysÅ‚aÅ‚ na przeprawÄ™ ku rzece Rabie, z dwiema zaÅ› sekcjami strzeleckimi „Drozda" i „SÅ‚owika" oraz sekcjÄ… elkaemu „Rzeżuchy" postanowiÅ‚ urzÄ…dzić zasadzkÄ™ na przejeżdżajÄ…ce asfaltowÄ… szosÄ… transporty.
Partyzanci zajÄ™li stanowiska w przydrożnym rowie czekajÄ…c na okazjÄ™. Pechowo nie nadarzyÅ‚o siÄ™ ich wiele. Wkrótce nadjechaÅ‚ samochód od strony Bochni. Zgodnie z ustalonym planem dziaÅ‚ania pierwszy zaatakowaÅ‚ „Rzeżucha" seriÄ… peemu z najbliższej odlegÅ‚oÅ›ci, a za chwilÄ™ posypaÅ‚y siÄ™ strzaÅ‚y z elkaemu i karabinów pozostaÅ‚ych kolegów. Samochód zazgrzytaÅ‚, ale nie zatrzymaÅ‚ siÄ™. PodskakujÄ…c na podziurawionych oponach pojechaÅ‚ dalej w kierunku mostu na Rabie. ByÅ‚ to opancerzony wóz terenowy, którego nie zdoÅ‚aÅ‚y zmóc partyzanckie kule.
Minęło kilka minut i na szosie zamajaczyÅ‚y przyćmione Å›wiatÅ‚a. Tym razem atak okazaÅ‚ siÄ™ skuteczny, ale profit niestety niewielki. ByÅ‚o to auto osobowe marki Opel-Olympia. Jedyny jego pasażer zbiegÅ‚ korzystajÄ…c z nocnych ciemnoÅ›ci. W kieszeniach pozostawionej cywilnej marynarki znaleziono legitymacjÄ™ sÅ‚użbowÄ… oficera żandarmerii, a na siedzeniu pistolet typu Walther. Samochód rozbito i zepchniÄ™to do rowu. Później nic siÄ™ już na szosie nie pojawiÅ‚o. ByÅ‚ czas najwyższy, by ruszać dalej. Grupa doÅ‚Ä…czyÅ‚a do „Kruka" i caÅ‚y oddziaÅ‚ przeprawiÅ‚ siÄ™ szybko promem przez RabÄ™, stÄ…d powÄ™drowaÅ‚ na kwaterÄ™ do leÅ›niczówki w DÄ…browicy. ,
.-.NocÄ… z 25 na 26 lipca 1944 r. oddziaÅ‚ »BÅ‚yskawica« przemaszerowaÅ‚ przez dużą osadÄ™ Å?apanów i zatrzymaÅ‚ siÄ™ na kilkudniowy postój w gajówce koÅ‚o Tarnawy.
Dnia 27 lipca 1944 r. „Roman" i „BÅ‚yskawiczny" udali siÄ™ na naradÄ™ do dowództwa miejscowej Placówki AK. Wrócili stamtÄ…d z dobrÄ… wiadomoÅ›ciÄ….
- Mamy uderzyć i rozbić posterunek w Å?apanowie - zakomunikowaÅ‚ na, odprawie dowódca. - Na kwaterze pozostanÄ… tylko kucharze i dyżurni, reszta przygotuje siÄ™ do wymarszu.
WÅ›ród partyzantów zapanowaÅ‚a radość. Wszyscy zaczÄ™li czyÅ›cić oporzÄ…dzenie, sposobić broÅ„. Funkcyjni szukali daremnie chÄ™tnych na zastÄ™pstwo. Po poÅ‚udniu dobrze uzbrojony oddziaÅ‚ w skÅ‚adzie 25 ludzi pomaszerowaÅ‚ przez TarnawÄ™ i bez przeszkód osiÄ…gnÄ…Å‚ Å?apanów. Na skrzyżowaniu dróg do Gdowa i Wolicy „Roman" pozostawiÅ‚ jako ubezpieczenie sekcjÄ™ elkaemu. Z resztÄ… oddziaÅ‚u ruszyÅ‚ biegiem przez rynek. Posterunek policji zostaÅ‚ w mig otoczony. Naprzeciwko budynku rozlokowaÅ‚ siÄ™ cekaem z lufÄ… groźnie wycelowanÄ… w drzwi wejÅ›ciowe, kilka metrów dalej staÅ‚ „Wiarus" z pustÄ… biedkÄ…, obrócony nieparlamentarnie zadem do przybytku okupacyjnej wÅ‚adzy.
- JesteÅ›cie otoczeni! Wychodzić! - wezwaÅ‚ zaÅ‚ogÄ™ do poddania siÄ™ „Roman".
Po chwili ukazaÅ‚ siÄ™ z podniesionymi w górÄ™ rÄ™kami komendant posterunku, a za nim piÄ™ciu granatowych. Kilku partyzantów pod dowództwem „BÅ‚yskawicznego" wskoczyÅ‚o, by skontrolować budynek. Nikogo wiÄ™cej w nim nie byÅ‚o. Zabrali 6 karabinów, trochÄ™ amunicji i pistolet kal. 7,65 mm typu Vesta. Kartoteki i papiery wyrzucono na ulicÄ™ i spalono. Rozbrojonych policjantów poprowadzono pod strażą na rynek. „Roman" szybko przegrupowaÅ‚ oddziaÅ‚ i wystawiÅ‚ ubezpieczenia na wszystkich drogach wylotowych. W trakcie tych poczynaÅ„ ukazaÅ‚ siÄ™ samochód jadÄ…cy od strony Gdowa.
- WpuÅ›cić go do Å›rodka - rozkazaÅ‚ dowódca, liczÄ…c że sÄ… to Niemcy i trafi siÄ™ nowa gratka.
Niestety, byÅ‚ to tylko ciężarowy wóz cywilny wiozÄ…cy wracajÄ…cych do domu handlarzy.
W rynku tymczasem wrzaÅ‚o. Ludzie, poczÄ…tkowo zaskoczeni najÅ›ciem niewiadomego wojska, zaczÄ™li wychodzić z domów, gdy usÅ‚yszeli polskÄ… mowÄ™ i zobaczyli polskie orzeÅ‚ki na czapkach.
- To nasi, zrzuceni na spadochronach - poszÅ‚a w obieg plotka o tyle prawdopodobna, że w tym wÅ‚aÅ›nie dniu przelatywaÅ‚ nad okolicÄ… duży zespóÅ‚ samolotów w szyku bojowym. .
Mężczyźni, kobiety i dzieci rzucali siÄ™ partyzantom na szyjÄ™, pÅ‚akali ze szczęścia i radoÅ›ci. A że byÅ‚ to akurat dzieÅ„ targowy i byÅ‚o dużo przyjezdnych, tÅ‚um rozsadzaÅ‚ niewielki rynek. Na budynku miejscowej apteki zjawiÅ‚ siÄ™ nagle jakiÅ› mężczyzna i zatknÄ…Å‚ dużą biaÅ‚o-czerwona flagÄ™. - Jeszcze Polska nie zginęła... - zaintonowaÅ‚ z dachu. Ludność podchwyciÅ‚a gromko dawno nie sÅ‚yszane sÅ‚owa narodowego hymnu, Å›piewajÄ…c w uniesieniu i ze Å‚zami wzruszenia w oczach. Miejscowe dziewczyny i dzieci obdarowywaÅ‚y partyzantów narÄ™czami kwiatów. Å?apanów pÅ‚awiÅ‚ siÄ™ w euforii wolnoÅ›ci.
WszczÄ™to publiczne Å›ledztwo w stosunku do każdego z policjantów. Ludzie nie wnosili istotnych zarzutów, raczej prosili o pobÅ‚ażliwość. Domagano siÄ™ kary tylko dla jedynej, starszawej już volksdeutschki oraz wÅ‚aÅ›ciciela okolicznego majÄ…tku, wspóÅ‚pracujÄ…cego z Niemcami. JÄ… ostrzyżono publicznie na rynku, jemu wymierzono odpowiedniÄ… ilość batów.
Tymczasem co znaczniejsze gospodynie i mÅ‚ode dziewczyny przygotowaÅ‚y przyjÄ™cie w restauracji Grzywacza, ówczesnego soÅ‚tysa Å?apanowa. Zaproszonym na ucztÄ™ partyzantem bielaÅ‚y z wrażenia oczy. StoÅ‚y nakryte obrusami uginaÅ‚y siÄ™ od jadÅ‚a i napojów. Dawno już odwykli od takiego widoku, czuli siÄ™ zażenowani. Ogólna jednak atmosfera radoÅ›ci i fakt, że to oni wÅ‚aÅ›nie byli fetowani, przyniosÅ‚y odprężenie. PosypaÅ‚y siÄ™ patriotyczne toasty.
_ Za wolność! Za PolskÄ™! Za partyzantów! Za Å?apanów!
Uniesienie i alkohol uskrzydlaÅ‚y wszystkich. Wystrojone panienki podsuwaÅ‚y potrawy, dopingowaÅ‚y do jedzenia. Naj-urodziwsze dziewczÄ™ta porozsadzane przezornie miÄ™dzy partyzantami powodowaÅ‚y szybsze bicie serca. Ucztowano w dwóch partiach, trzeba -bowiem byÅ‚o zmieniać kolegów na posterunkach.
Późnym wieczorem „Roman" zarzÄ…dziÅ‚ zbiórkÄ™ i wymarsz z Å?apanowa. Po poÅ‚udniu dnia 29 lipca 1944 r. oddziaÅ‚ opuÅ›ciÅ‚ gajówkÄ™ w Tarnawie i pomaszerowaÅ‚ dalej na poÅ‚udnie. Po przejÅ›ciu linii kolejowej Nowy -SÄ…cz - Chabówka znalazÅ‚ siÄ™ późnym już wieczorem na szosie Tymbark - Mszana.
- Tu zapolujemy na niemieckie samochody - zdecydowaÅ‚ „Roman".
PoÅ‚owÄ™ oddziaÅ‚u odesÅ‚aÅ‚ w kierunku wsi SÅ‚opnice z zadaniem zajÄ™cia stanowisk na pobliskim wzgórzu i osÅ‚ony, -pozostaÅ‚Ä… część podzieliÅ‚ na dwie grupy, odlegÅ‚e od siebie o 60 m. MiaÅ‚y one atakować na wyraźny rozkaz tylko pojedyncze wozy lub zwarte kolumny. DowodzÄ…cym grupy od strony Tymbarku -byÅ‚ „BÅ‚yskawiczny", od strony Mszany „Roman". Tym razem wszyscy liczyli na wiÄ™ksze niż pod Gdowem szczęście. Wkrótce po- zajÄ™ciu stanowisk nadarzyÅ‚a siÄ™ rzeczywiÅ›cie wymarzona okazja. Od strony Tymbarku nadjeżdżaÅ‚y 3 samochody.
- Ognia! - daÅ‚ rozkaz „BÅ‚yskawiczny", gdy mijaÅ‚y jego grupÄ™.
Dwa z nich stanęły. Tylko jednemu wozowi terenowemu udało się wymknąć z zasadzki. Stukając felgami po szosie pojechał dalej.
Partyzanci podskoczyli do stojÄ…cych ciężarówek. Zastali w nich szeÅ›ciu żoÅ‚nierzy wÄ™gierskich, w tym jednego rannego. Zabrano 5 karabinów, jeden rosyjski dziesiÄ™ciostrzaÅ‚owy, pasy, Å‚adownice, celty ochronne i dwie baÅ„ki madziarskiego rumu. Å»oÅ‚nierzy puszczono wolno.
Wprawdzie zdobycz byÅ‚a nie do pogardzenia, ale nie usatysfakcjonowaÅ‚a partyzantów.
- Po diabÅ‚a nam tu WÄ™grów przyniosÅ‚o - narzekali niezadowoleni gÅ‚ów nie z tego, że trzeba ich byÅ‚o w imiÄ™ historycznej przyjaźni potraktować liberalniej.
Zabrane karabiny odesÅ‚ano do grupy osÅ‚onowej, a zmniejszony o dwóch ludzi oddziaÅ‚ wróciÅ‚ na uprzednio zajmowane pozycje.
Czekali dość dÅ‚ugo, nim na szosie pojawiÅ‚ siÄ™ nastÄ™pny samochód. ByÅ‚o to auto osobowe, które zatrzymaÅ‚o siÄ™ po pierwszych celnych strzaÅ‚ach. I tym razem nie byÅ‚o powodów do radoÅ›ci. W samochodzie oprócz starego już Niemca (podajÄ…cego siÄ™ za Austriaka) nie znaleziono nikogo. Zabrano mu karabin typu Mauser i Å‚adownice z amunicjÄ….
- Rozebrać Å‚obuza i puÅ›cić w kalesonach - zarzÄ…dziÅ‚ rozdrażniony „Roman".
Niemiec zrobiÅ‚ to szybko sam i z dużym przyspieszeniem ruszyÅ‚ w nocnÄ… dal. Czekali jeszcze dÅ‚ugo na lepszÄ… okazjÄ™. Niestety daremnie. -Ruch na szosie ustaÅ‚ zupeÅ‚nie. A tu jeszcze trzeba byÅ‚o zająć nowÄ… kwaterÄ™. „Roman" Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ obydwie -grupy i oddziaÅ‚ pomaszerowaÅ‚ do gajówki w SÅ‚opnicach.
ByÅ‚a piÄ™kna, pogodna niedziela 30 lipca 1944 r. ChÅ‚opcy odpoczywali na skraju lasu, wygrzewajÄ…c siÄ™ w sÅ‚oÅ„cu i odsypiajÄ…c zarywane noce. Po poÅ‚udniu przybyÅ‚ na kwaterÄ™ dowódca placówki „DÄ…b" (Jan PotÄ™pski) z kilkoma czÅ‚onkami miejscowej organizacji AK. Mówili, że do wsi ZamieÅ›cie przybyÅ‚ dobrze uzbrojony oddziaÅ‚ Niemców w sile 25 ludzi, najprawdopodobniej
żandarmerii polowej. Mają z sobą także tabory, w tym dwa wozy załadowane amunicją.
„Romanowi" zaiskrzyÅ‚y siÄ™ oczy. WypytywaÅ‚ o SzczegóÅ‚y, niewiele jednak siÄ™ dowiedziaÅ‚.
- Uderzymy na nich - zdecydował mimo wszystko.
Ustalono, że bliższe rozpoznanie dotyczÄ…ce siÅ‚y i rozlokowania oddziaÅ‚u przekaże „DÄ…b" wieczorem. I rzeczywiÅ›cie zjawiÅ‚ siÄ™ wkrótce wywiadowca, oÅ›wiadczajÄ…c, że Niemców jest kilkunastu i kwaterujÄ… na terenie gospodarstwa, które znajduje siÄ™ naprzeciwko wlotowej drogi wiodÄ…cej ze Stopnic do szosy Limanowa - Tymbark. Zdecydowany na akcjÄ™ „Roman" zażądaÅ‚ przysÅ‚ania przed Å›witem przewodnika, żeby poprowadziÅ‚ on oddziaÅ‚ i wskazaÅ‚ wspomniane zabudowania. ResztÄ™ wieczoru spÄ™dzili chÅ‚opcy wesoÅ‚o w gronie przybyÅ‚ych cywilów Å›piewajÄ…c przy ognisku partyzanckie piosenki i opowiadajÄ…c sobie swoje przeżycia.
- Koledzy! Teraz kolacja i spać - przerwał miłą
zabawÄ™ dowódca.
Było zupełnie ciemno, gdy zarządzono pobudkę. Pogoda popsuła się. Nocą
przeszÅ‚a letnia burza, a siÄ…piÄ…cy deszczyk wróżyÅ‚, że poniedziaÅ‚ek 31 lipca bÄ™dzie sÅ‚otny i ponury. OddziaÅ‚ gotowy do wymarszu czekaÅ‚ tylko na przybycie przewodnika. Minęła godzina 3, później 4 rano, a jego wciąż nie byÅ‚o.
- Nic z tego nie wyjdzie. Już za późno - oceniÅ‚o sytuacjÄ™ wielu i ukÅ‚adaÅ‚o siÄ™ z powrotem na sianie w stodole.
Zdenerwowany „Roman" odprawiaÅ‚ dziwnie dÅ‚ugo udajÄ…cych siÄ™ do Kedywu w Krakowie „Drozda" i Å»bika", hamujÄ…c w ten sposób narastajÄ…cy gniew.
Wreszcie o godzinie 5 zjawił się przewodnik.
OddziaÅ‚ poderwaÅ‚ siÄ™ z siana i stanÄ…Å‚ na zbiórce.
- Kto chce iść na akcjÄ™, wystÄ…p! - zarzÄ…dziÅ‚ dowódca odstÄ™pujÄ…c od planu uderzenia caÅ‚ym oddziaÅ‚em.
ZdawaÅ‚ sobie sprawÄ™, że przedsiÄ™wziÄ™cie z powodu opóźnienia staje siÄ™ ryzykowne, chciaÅ‚ zatem iść tylko z ochotnikami.
WystÄ…pili wszyscy, oprócz „BÅ‚yskawicznego". Źle siÄ™ czuÅ‚ i bolaÅ‚a go gÅ‚owa. To, że jest chory, wiedziaÅ‚ każdy. „Roman" wyznaczyÅ‚ kilkunastu, reszta miaÅ‚a pozostać na kwaterze. Wybrani zaczÄ™li sposobić siÄ™ do wymarszu, zabierajÄ…c ze sobÄ… tylko broÅ„ i granaty.
„BÅ‚yskawiczny" leżaÅ‚ w stodole i przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ przygotowaniom. Wszystko gotowaÅ‚o siÄ™ w nim. Ambicja walczyÅ‚a z nÄ™kajÄ…cym bólem. PasowaÅ‚ siÄ™ chwilÄ™ ze sobÄ…, a nastÄ™pnie poderwaÅ‚ siÄ™ i w mig ubrany doÅ‚Ä…czyÅ‚ do grupy. ZdecydowaÅ‚ chyba pochopnie i nierozważnie. Czy znalazÅ‚by siÄ™ bowiem ktokolwiek z tych, co go znali, który mógÅ‚by posÄ…dzić go o wymigiwanie siÄ™ od walki? On, twórca oddziaÅ‚u, wiÄ™zieÅ„ Montelupich, uciekinier z OÅ›wiÄ™cimia, uczestnik wielu akcji bojowych, ich najlepszy kolega i przyjaciel, duchowy przywódca, ba, niemal bożyszcze, byÅ‚ poza sferÄ… takich podejrzeÅ„. A może miaÅ‚ odmienny poglÄ…d na opóźnionÄ… w czasie akcjÄ™?
Mimo bólu gÅ‚owy stanÄ…Å‚ w szeregu.
»BÅ‚yskawica« maszerujÄ…c zaroÅ›lami znalazÅ‚a siÄ™ o godzinie 6 w ZamieÅ›ciu, o kilkadziesiÄ…t metrów od kwatery żandarmów. WedÅ‚ug otrzymanych informacji Niemcy byli rozlokowani w stodole i domu mieszkalnym. Z tego wzglÄ™du „Roman" rozdzieliÅ‚ oddziaÅ‚ na dwie części. W skÅ‚ad pierwszej grupy - pozostajÄ…cej pod jego dowództwem, a majÄ…cej ubezpieczyć szosÄ™ z kierunku Tymbarku i uderzyć na stodoÅ‚Ä™ - weszli: „Puchacz" z elkaemem, „Lis", „JastrzÄ…b", brat „Romana" „Dziki", „OrzeÅ‚", „SÅ‚owik" i sanitariusz „Jurek". DowodzÄ…cy drugÄ… grupÄ… „BÅ‚yskawiczny" miaÅ‚ wraz z „RzeżuchÄ…", „RybkÄ…", „MÅ›ciwojem", „SzczygÅ‚em II", „SÄ™pem", „Pokornym" i „Klonem" zaatakować Niemców znajdujÄ…cych siÄ™ w budynku mieszkalnym. Na ubezpieczenie szosy od strony Limanowej wysÅ‚aÅ‚ sekcjÄ™ cekaemu kpr. „GÅ‚Ä…ba".
Rozdzieleni w ten sposób i rozrzuceni w tyralierÄ™ partyzanci zaczÄ™li ostrożnie podchodzić ziemniaczanym polem pod zabudowania. Gdy poderwali siÄ™, by przeskoczyć szosÄ™ i uderzyć, nadjechaÅ‚o od strony Limanowej kilka samochodów zaÅ‚adowanych niemieckim wojskiem.
- Padnij! - zakomenderowali niemal równoczeÅ›nie dowódcy grup. ' Wszystkie lufy skierowaÅ‚y siÄ™ na samochody. Zdezorientowani Niemcy, nie wiedzÄ…c o co chodzi, nie atakowani odjechali w stronÄ™ Tymbarku. Ruch przy szosie nie uszedÅ‚ jednak uwagi drzemiÄ…cego dotychczas wartownika.
_ Alarm! Achtung! Achtung Kameraden! - darł się na całe gardło.
- Skokami naprzód! - padÅ‚a komenda:
Gdy partyzanci próbowali sforsować dzielÄ…cÄ… ich od zabudowaÅ„ SzosÄ™, posypaÅ‚y siÄ™ strzaÅ‚y ze stodoÅ‚y i zaczęły wybuchać granaty. A wiÄ™c Niemców nie udaÅ‚o siÄ™ zaskoczyć.
- Ognia! - rozkazaÅ‚ „Roman".
Grad kul w kierunku stodoÅ‚y przyhamowaÅ‚ i mocno otrzeźwiÅ‚ żandarmów. „BÅ‚yskawiczny", ,,MÅ›ciwoj", „Klon" i „Rybka", ubezpieczani ogniem elkaemu przez „Puchacza", skoczyli tymczasem pod budynek mieszkalny.
Niemcy widząc, że są otaczani, postanowili ratować swoje życie.
- Nicht schiessen! Nicht schiessen! - wołali.
Za chwilę ukazał się we wrotach stodoły jeden z nich, ubrany tylko w bieliznę, by pertraktować.
Na gwizdek przerwano ogieÅ„. „Roman" leżąc w rowie wezwaÅ‚ w jÄ™zyku niemieckim żandarmów do poddania siÄ™. Cel akcji i sukces partyzantów wydawaÅ‚ siÄ™ osiÄ…gniÄ™ty, a Å‚up zapowiadaÅ‚ siÄ™ obfity. Los jednak chciaÅ‚ inaczej.
PrzeÅ›ladujÄ…cy oddziaÅ‚ już od rana pech daÅ‚ znać o sobie i w tej przeÅ‚omowej chwili. Jeden z partyzantów nie wytrzymaÅ‚ nerwowo prowadzonych pertraktacji. StrzeliÅ‚ i to jak na zÅ‚ość bez pudÅ‚a. StojÄ…cy we wrotach Niemiec nie podniósÅ‚ siÄ™ wiÄ™cej. Teraz żandarmi doszli do wniosku, że pozostaÅ‚a im już jedynie walka do ostatniego naboju. ZaczÄ™li siÄ™ zaciekle bronić.
Obie grupy przystÄ…piÅ‚y do oblężenia stodoÅ‚y, okazaÅ‚o siÄ™ bowiem, że informacje o kwaterowaniu Niemców w budynku mieszkalnym byÅ‚y bÅ‚Ä™dne. Przez szosÄ™ przeskoczyli jeszcze „Roman", „OrzeÅ‚", „Rzeżucha", „SzczygieÅ‚ II" i „SÅ‚owik". „BÅ‚yskawiczny" i „Roman" wyrywali dziury w dachu niskiej stodoÅ‚y i wrzucali do Å›rodka granaty. „MÅ›ciwoj" próbowaÅ‚ wzniecić pożar, ale ogieÅ„ nie imaÅ‚ siÄ™ mokrej po deszczu sÅ‚omy i drzewa.
Bezskuteczny szturm trwaÅ‚ już godzinÄ™. Rzucono okoÅ‚o 30 granatów, wystrzelano wiele amunicji, a Niemcy nie kapitulowali. A tymczasem ubezpieczenie od strony Tymbarku powiadomiÅ‚o o zbliżajÄ…cej siÄ™ nieprzyjacielskiej tyralierze.
- Wal po nich! - poleciÅ‚ „Puchaczowi" „Roman".
ZagdakaÅ‚ kilkoma seriami elkaem typu Brenn i przycisnÄ…Å‚ na krótko Niemców do ziemi.
_ Z kierunku Limanowej i Tymbarku nadjeżdżaÅ‚y liczne kolumny samochodów i zatrzymywaÅ‚y siÄ™ na drodze. OceniajÄ…c należycie poÅ‚ożenie oddziaÅ‚u „Roman" wydaÅ‚ rozkaz wycofania siÄ™ z akcji. On i kilku innych partyzantów przeskoczyÅ‚o już z powrotem szosÄ™. Na podwórzu pozostali jeszcze „BÅ‚yskawiczny", „MÅ›ciwoj", „Rybka" i „Klon". Å»andarmi odetchnÄ™li nieco i wzmocnili ogieÅ„ strzelajÄ…c celniej. Z pobliskich domów zaczęły padać granaty. OkazaÅ‚o siÄ™, że i tam byli Niemcy. WycofujÄ…cy siÄ™ z podwórka „BÅ‚yskawiczny" upadÅ‚ nagle wypuszczajÄ…c z rÄ™ki peem. Na pomoc rannemu podskoczyli „MÅ›ciwoj" i „Klon".
- Mietek! Rany Boskie, co ci jest? - woÅ‚aÅ‚ z przerażeniem „MÅ›ciwoj".
„BÅ‚yskawiczny" nie odpowiadaÅ‚.
„Rybka", widzÄ…c, co siÄ™ dzieje, podbiega niemal pod wrota stodoÅ‚y i bije seriami, by osÅ‚onić odwrót kolegów. „Klon" i „MÅ›ciwoj" podnoszÄ… rannego i transportujÄ… w stronÄ™ drogi. W trakcie tego wybucha tuż obok nich granat. Jeden z odÅ‚amków trafia w komorÄ™ nabojowÄ… karabinu „MÅ›ciwoja". Pociski eksplodujÄ…c raniÄ… ciężko w brzuch jego i po raz drugi „BÅ‚yskawicznego" w prawÄ… dÅ‚oÅ„. Na to wszystko patrzy ze zgrozÄ… dowódca oddziaÅ‚u „Roman". Podrywa siÄ™ ze swego stanowiska w rowie, by ratować znajdujÄ…cych siÄ™ w Å›miertelnym niebezpieczeÅ„stwie towarzyszy. Po kilku krokach pada jednak rażony w pierÅ› odÅ‚amkami niemieckiego granatu. Innym udaje siÄ™ przenieść „BÅ‚yskawicznego" i „MÅ›ciwoja" za szosÄ™. „BÅ‚yskawiczny" z wykrzywionÄ… bólem twarzÄ… podnosi siÄ™ jeszcze i usiÅ‚uje iść o wÅ‚asnych siÅ‚ach. Po kilkunastu metrach wali siÄ™ na ziemiÄ™ bez znaku życia.
Koledzy tymczasem zabrali z sÄ…siednich domów przeÅ›cieradÅ‚a i przywiedli dwie podwody. Na jednÄ… zaÅ‚adowano rannych „Romana" i „MÅ›ciwoja", na drugÄ… martwego już „BÅ‚yskawicznego".
Dowództwo nad oddziaÅ‚em przejÄ…Å‚ „Puchacz". SprawdziÅ‚ stan ludzi i poleciÅ‚ wycofywać siÄ™ w kierunku kwater. Od strony Tymbarku gdakaÅ‚ jeszcze niemiecki karabin maszynowy, ale nie robiÅ‚o to już na partyzantach wiÄ™kszego wrażenia. Wycofywali siÄ™ ze zwieszonymi gÅ‚owami, prawie obojÄ™tni na strzaÅ‚y. Elkaem „Puchacza" hamowaÅ‚ zapÄ™dy Niemców od strony Tymbarku, „GoÅ‚Ä…b" zaÅ› zaszachowaÅ‚ cekaemem kolumnÄ™ okoÅ‚o 30 samochodów na szosie limanowskiej. W tej osÅ‚onie podobny ido konduktu pogrzebowego oddziaÅ‚ wycofaÅ‚ siÄ™ bez dalszych kÅ‚opotów w kierunku gór.
Straty oddziaÅ‚u bolaÅ‚y ponad miarÄ™. To, że Niemców zginęło znaczniej wiÄ™cej, nie stanowiÅ‚o żadnej rekompensaty za krew i życie wypróbowanych przyjacióÅ‚ i dowódców., „Roman" zmarÅ‚ w drodze. PolegÅ‚ych zÅ‚ożono w kostnicy na cmentarzu w SÅ‚opnicach.
Po poÅ‚udniu oddziaÅ‚ zmieniÅ‚ kwaterÄ™ udajÄ…c siÄ™ w góry na MogielnicÄ™ i zatrzymaÅ‚ siÄ™ w leÅ›niczówce. Nastrój wÅ›ród partyzantów byÅ‚ żaÅ‚obny. Nikt nie jadÅ‚, nie odzywaÅ‚ siÄ™. PopÅ‚akiwali po kÄ…tach. Czuli siÄ™ wszyscy, jakby im ktoÅ› wyrwaÅ‚ kawaÅ‚ wÅ‚asnego serca.
Na pogrzeb do SÅ‚opnic, który miaÅ‚ siÄ™ odbyć wieczorem, nie mógÅ‚ ze zrozumiaÅ‚ych wzglÄ™dów pójść caÅ‚y oddziaÅ‚. Udali siÄ™ tam tylko „Rzeżucha", „Puchacz", „Rybka", „Czarny", „SÅ‚owik", „OrzeÅ‚", „Dziki" i „SÄ™p".
Na cmentarzu zebraÅ‚a siÄ™ liczna grupa miejscowej ludnoÅ›ci. Nad trumnÄ…, w której zÅ‚ożono razem ciaÅ‚a „Romana" i „BÅ‚yskawicznego", przemówiÅ‚ dowódca miejscowej placówki AK „DÄ…b". Ostatnim pocaÅ‚unkiem pożegnali polegÅ‚ych najpierw ich bracia „Rzeżucha" i „Dziki", potem pozostali partyzanci. Minuta milczenia i honorowa partyzancka salwa zakoÅ„czyÅ‚y smutnÄ… uroczystość. Odeszli z »BÅ‚yskawicy« na zawsze, i to razem, dwaj rasowi dowódcy, żarliwi patrioci, wielcy duchem i czynem Polacy: 24-letni ppor. „Roman" (WÅ‚adysÅ‚aw Kordula), partyzant Å»ywiecczyzny i wytrawny dowódca oddziaÅ‚u partyzanckiego »BÅ‚yskawica«, przed wojnÄ… prymus SzkoÅ‚y Podchorążych Rezerwy 6. Dywizji Piechoty w Krakowie, oraz 19-letni kpr. „BÅ‚yskawiczny" (MieczysÅ‚aw Pogan), wybitny organizator, mÅ‚odzieniec wszelakich zalet i cnót, którego serce, nim je przebiÅ‚a niemiecka kula, biÅ‚o i żyÅ‚o tylko dla Polski.
Ciężko ranny „MÅ›ciwoj" leżaÅ‚ na kwaterze i cierpiaÅ‚ bardzo. Nie znajÄ…c bolesnej prawdy dopytywaÅ‚ siÄ™ wciąż o swego przyjaciela od najmÅ‚odszych Jat „BÅ‚yskawicznego". Pocieszano go, że żyje.
Rano 1 sierpnia wyruszyÅ‚ do znajdujÄ…cego siÄ™ w pobliżu oddziaÅ‚u partyzanckiego por. „Zawiszy" (Krystyn WiÄ™ckowski) patrol pod dowództwem OrÅ‚a", by sprowadzić lekarza. PowróciÅ‚ wieczorem tylko z dwiema sanitariuszkami, które serdecznie zaopiekowaÅ‚y siÄ™ rannym. Mimo to kpr. „MÅ›ciwoj" za kilka godzin zmarÅ‚.
Grób w SÅ‚opnicach powiÄ™kszyÅ‚ siÄ™ o jeszcze jednÄ… trumnÄ™.
Dnia 3 sierpnia 1944 r. „Rzeżucha", „OrzeÅ‚", „Rybka" i „SÄ™p" odprowadzili sanitariuszki i odwiedzili oddziaÅ‚ »Zawiszy«. Znaleźli tam wspóÅ‚czucie i bardzo istotnÄ… pomoc w postaci skrzynki amunicji do karabinów, kilkuset naboi do pistoletów, tyluż do angielskiego elkaemu typu Brenn.
Tego samego dnia powróciÅ‚ do »BÅ‚yskawicy« wysÅ‚any uprzednio na kontakty plut. „Kruk". PrzyprowadziÅ‚ dwóch nowych ludzi i przywiózÅ‚ rozkazy z Kedywu. OddziaÅ‚ pod jego dowództwem miaÅ‚ jak najszybciej przeprawić siÄ™ za WisÅ‚Ä™ i zameldować w Biórkowie koÅ‚o Kocmyrzowa.
Po poÅ‚udniu 3 sierpnia oddziaÅ‚ partyzancki »BÅ‚yskawica« rozpoczÄ…Å‚ swój marsz, tym razem na póÅ‚noc. Partyzanci zatrzymali siÄ™ na kilka godzin w SÅ‚opnicach, iby jeszcze raz pożegnać polegÅ‚ych kolegów i uczestniczyć 'w pożegnalnej kolacji zorganizowanej przez miejscowe wÅ‚adze AK oraz ludność cywilnÄ…. Wieczorem udali siÄ™ w dalszÄ… drogÄ™.
Na jeden dzieÅ„ odpoczynku zatrzymali siÄ™ dopiero w dniu 6 sierpnia w Jaroszówce. Przed dalszym marszem - z uwagi na awizowanÄ… penetracjÄ™ terenu przez Niemców - trzeba byÅ‚o poczynić pewne przygotowania. „Wiarus" ze skrzypiÄ…cÄ… i tÅ‚ukÄ…cÄ… siÄ™ biedkÄ… stanowiÅ‚ problem wymagajÄ…cy innego rozwiÄ…zania. Postarano siÄ™ wiÄ™c w pobliskim majÄ…tku o juki i przystosowano je do cekaemu. KoÅ„ byÅ‚ zadowolony, że pozbyÅ‚ siÄ™ zaprzÄ™gu, a oddziaÅ‚ mógÅ‚ poruszać siÄ™ ciszej i swobodniej.
Nowo przyjÄ™ci partyzanci „DÄ…b", „Alf", „Bystry" i „Monte" skorzystali z okazji, by odwiedzić swe rodziny w pobliskim Å?apanowie. UdaÅ‚ siÄ™ tam też patrol pod dowództwem „Rybki", który zaznaczyÅ‚ swÄ… bytność spaleniem na rynku zabranych z UrzÄ™du Gminnego kartotek kontyngentowych. Ci, którzy pozostali na kwaterze, nie nudzili siÄ™. StaraÅ‚y siÄ™ o to Å‚apanowskie sympatie, które Å›ciÄ…gnęły tÅ‚umnie do Jaroszówki.
Dalsza trasa marszu prowadziÅ‚a przez Grodkowice, WolÄ™ BatorskÄ…, IgoÅ‚omiÄ™ i Glewiec. ChÅ‚opcy rwali siÄ™ do walki, by pomÅ›cić polegÅ‚ych kolegów. Po drodze zdarzaÅ‚y siÄ™ ku temu okazje, choćby na szosie Gdów - Bochnia i przy linii kolejowej Kraków - Tarnów, ale plut. „Kruk" przestrzegaÅ‚ Å›ciÅ›le rozkazów dowództwa, które nakazywaÅ‚y przybyć jak najszybciej na miejsce koncentracji bez wdawania siÄ™ w utarczki z Niemcami.
W dniu 8 sierpnia oddziaÅ‚ »BÅ‚yskawica« dotarÅ‚ do Glewca, gdzie zostaÅ‚ serdecznie powitany przez bratni odziaÅ‚ Kedywu »Huragan«. Tu już wiedziano o Å›mierci „Romana", „BÅ‚yskawicznego" i „MÅ›ciwoja". Najbardziej bolaÅ‚ nad tym dowódca »Huraganu« „Kuba", który uprzednio byÅ‚ żoÅ‚nierzem »BÅ‚yskawicy« i zżyÅ‚ siÄ™ bardzo z trójkÄ… polegÅ‚ych.
Po poÅ‚udniu oddziaÅ‚ zameldowaÅ‚ siÄ™ w punkcie docelowym w Biórkowie Wielkim koÅ‚o Kocmyrzowa.
W skÅ‚adzie »BÅ‚yskawicy« na koncentracjÄ™ przybyli: „Kruk" (Józef Borkowski) - p. o. dowódcy oddziaÅ‚u; „Alf" (Zygmunt Zdebski), „Barycz" (Jan Sikora), „Blondyn" (Tadeusz Galica), „Bystry" „MieczysÅ‚aw Czopek), „Chmura" (NN), „DÄ…b" (NN), „Drozd" (StanisÅ‚aw Kodura), „Dzidek" (NN), „Dziki" (Jan Kordula), „GoÅ‚Ä…b" (MieczysÅ‚aw Madej), „Grot" (NN), „JastrzÄ…b" (BolesÅ‚aw Podbiera), „Jurek" (NN), „Klon" (NN), „Leonidas" (Kazimierz Ludyga), „Lis" (Kazimierz GoÅ‚Ä…b), „Monte" (WÅ‚adysÅ‚aw Czajka), „OrzeÅ‚" (Adam Powojowski), „Pokorny" (Jerzy Schroeder), „Robinson" (MieczysÅ‚aw N.). „Rybka" (Marian Spyt), „Rzeżucha" (Marian Pogan), „SÄ™p" {WÅ‚adysÅ‚aw Marek), „SÅ‚owik" {Stefan Jura), „SokóÅ‚" (NN), „SzczygieÅ‚" (StanisÅ‚aw Kozera), „WadoÅ„" (Tadeusz Niewidok), „Wardorf" (NN), „Å»bik" (StanisÅ‚aw PluciÅ„ski).
Uzbrojenie: 1 cekaem typu Zbrojowka, 1 elkaem typu Brenn, 7 peemów, 22 karabiny, 14 pistoletów. OddziaÅ‚ »BÅ‚yskawica« zdobyÅ‚ wprawdzie w zbrojowni w Krakowie i w czasie akcji bojowych ponad 70 sztuk różnej broni, część jednak z tego przekazaÅ‚ placówce w Zabierzowie lub zdeponowaÅ‚ w terenie, natomiast część karabinów wymieniÅ‚ na zrzutowe steny i 1 elkaem typu Brenn. Po przybyciu do Biórkowa Å›ciÄ…gniÄ™to do formujÄ…cego siÄ™ batalionu jeszcze kilka peemów i okoÅ‚o 30 karabinów.
OddziaÅ‚ »Huragan« organizowaÅ‚ siÄ™ i przebywaÅ‚ od marca 1944 r. w rejonie Wieliczki - Gdowa - Dobczyce bazujÄ…c gÅ‚ównie na kwaterze u „Magdy" w Kuźnicach. Pierwsza broÅ„ w iloÅ›ci dwóch pistoletów i kilku granatów pochodziÅ‚a z partyzantki Å›lÄ…skiej, do tego doszÅ‚y później karabiny i jeden erkaem, melinowane w ziemi od wrzeÅ›nia 1939 r., a nastÄ™pnie wykopane i zregenerowane.
OddziaÅ‚ reprezentowaÅ‚ od poczÄ…tku wysokie morale, co byÅ‚o niewÄ…tpliwie zasÅ‚ugÄ… ppor. „Kuby", bÄ™dÄ…cego dla podwÅ‚adnych wychowawcÄ… i opiekunem w jednej osobie.
W czasie czteromiesiÄ™cznego samodzielnego bytu »Huragan« zlikwidowaÅ‚ kilku konfidentów, zdobyÅ‚ 3 pistolety maszynowe z magazynów szpitala wojskowego w Wieliczce oraz dozbroiÅ‚ siÄ™ częściowo w uderzeniach na żandarmów pod Gdowem i na posterunek policji w Dobczycach; W zakresie dezorganizowania zaplecza wroga przedsiÄ™wziÄ™to kilka akcji na pobliskie mleczarnie, urzÄ™dy gminne oraz zabrano: w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. konie z niemieckiej stadniny w Tarnawie.
TwórcÄ… i opiekunem oddziaÅ‚u z ramienia Kedywu byÅ‚ kpt. „BÄ…k" - „Koral". Również inspektor dywersji ppor. „Mars" lubiÅ‚ tam zaglÄ…dać. Sam pochodziÅ‚ z Wieliczki i ciÄ…gnęło go do chÅ‚opców rekrutujÄ…cych siÄ™ w wiÄ™kszoÅ›ci z solnego grodu.
W drugiej poÅ‚owie lipca 1944 r. oddziaÅ‚ »Huragan« kwaterowaÅ‚ na Å?ysinie koÅ‚o Lipnika w zbudowanych przez siebie szaÅ‚asach. Dobre warunki terenowe i wzglÄ™dne bezpieczeÅ„stwo wykorzystywaÅ‚ dowódca na intensywne ćwiczenia bojowe. Szkolenie dywersyjno-minerskie prowadziÅ‚ ppor. „Mars".
- Poznaliście teorię, teraz należałoby ją sprawdzić w praktyce - zakończył kurs bliżej nieokreśloną obietnicą.
- Oho! Szykuje siÄ™ jakaÅ› robota, bo „Mars" nie lubi rzucać sÅ‚ów na wiatr - gubili siÄ™ w domysÅ‚ach partyzanci.
W istocie inspektor dywersji przemyśliwał o wysadzeniu niemieckiego pociągu. Posiadał bowiem ładunek angielskiego plastyku. Wydębił go, podobnie jak granat typu Gommon gdzieś w Miechowskiem. Pomny doświadczeń z akcji pod Grodkowicami w dniu 29 stycznia 1944 r. marzył tym razem o zasadzce w pełnym tego słowa znaczeniu. Zamierzał bowiem nie tylko wysadzić pociąg, lecz także zdobyć broń. Na miejsce uderzenia wybrał ważną strategicznie podkarpacką linię kolejową.
Plany te pokrzyżowaÅ‚ nieco rozkaz kpt. „SkaÅ‚y" wzywajÄ…cy oddziaÅ‚ »Huragan« na koncentracjÄ™ formujÄ…cego siÄ™ Batalionu Szturmowego. »299« OddziaÅ‚ wyruszyÅ‚ w dniu 30 lipca 1944 r. w nakazanym kierunku, „Mars", natomiast udaÅ‚ siÄ™ z 7 tylko partyzantami na poÅ‚udnie w rejon Kasiny Wielkiej. Do akcji zmobilizowaÅ‚ jeszcze kilkudziesiÄ™ciu ludzi, w tym okoÅ‚o 20 uzbrojonych z placówki terenowej AK. Mieli ostrzelać, spenetrować i później zniszczyć wysadzony pociÄ…g.
Górzysta i krÄ™ta linia kolejowa posiadaÅ‚a warunki, o jakich marzy każdy miner. „Mars" , dawny saper i wyszkolony dywersant, wyznaczyÅ‚ na miejsce akcji wprost idealny odcinek trasy, kiedy pociÄ…g zjeżdżajÄ…c z góry pokonywaÅ‚ zakrÄ™t w wÄ…wozie.
, Awizowany byÅ‚ przejazd dwóch pociÄ…gów, osobowego i ewakuacyjnego. „Mars" wybraÅ‚ ten drugi.
Wieczorem 1 sierpnia patrol »Huraganu« i miejscowe oddziaÅ‚y AK zajęły wyznaczone stanowiska. „Mars" przygotowaÅ‚ Å‚adunek kolejowy, a partyzanci zaÅ‚ożyli go sprawnie w wyznaczonym punkcie. Lipcowy popÅ‚och na wschodnim froncie byÅ‚ również widoczny na liniach kolejowych niemieckiego Ostbahnu. PociÄ…gi miaÅ‚y poważne opóźnienia. W konkretnym przypadku nie byÅ‚o inaczej. Minęła już oczekiwana w napiÄ™ciu godzina 21, a na trasie nic siÄ™ nie pojawiaÅ‚o. Zdenerwowanie zaczęło udzielać siÄ™ wszystkim.
- Jedzie! - zameldowało ubezpieczenie dopiero o godzinie 2 w nocy.
Na stanowiskach zapanowaÅ‚ ruch. Ciężkie sapanie lokomotywy, dobrze sÅ‚yszalne wÅ›ród nocy, Å›wiadczyÅ‚o, że zbliża siÄ™ przeÅ‚adowany i dÅ‚ugi pociÄ…g. Wkrótce sÅ‚up ognia przeciÄ…Å‚ bÅ‚yskiem mrok i potężny wybuch wstrzÄ…snÄ…Å‚ powietrzem. Lokomotywa podskoczyÅ‚a w górÄ™ i stoczyÅ‚a siÄ™ po nasypie w dóÅ‚. Rumor rozbijanych i nabijanych na isiebie wagonów trwaÅ‚ kilkadziesiÄ…t sekund, zanim na torach nastaÅ‚a cisza.
- Ognia! - rozkazaÅ‚ „Mars". PosypaÅ‚y siÄ™ strzaÅ‚y. Odzewu jednak nie byÅ‚o. Chmara ludzi podskoczyÅ‚a do rozbitego pociÄ…gu w nadziei, że znajdzie tam upragnionÄ… broÅ„.
- Cholera! Same maszyny! - dały się słyszeć tu i
ówdzie przekleÅ„stwa.
Po sprawdzeniu okazało się, że rzeczywiście był to pociąg nie z frontu,
ale wywożący do Reichu urzÄ…dzenia fabryczne. Rozczarowanie wÅ›ród atakujÄ…cych byÅ‚o wielkie. Czy jednak uzasadnione? Nie zdobyto wprawdzie broni, nie naszatkowano szwabów, ale uderzono celnie w newralgiczny punkt wroga, w transport, i to w chwili bardzo dla Niemców bolesnej.
Masa zbitego w kupÄ™, spiÄ™trzonego żelastwa zatarasowaÅ‚a wÄ…wóz. Przerwa w ruchu trwaÅ‚a prawie trzy dni, a to w dziaÅ‚aniach wojennych znaczyÅ‚o wiÄ™cej niż dziesiÄ…tki sztuk broni czy trupów. Po akcji „Mars" z siedmioosobowym patrolem ruszyÅ‚ w Å›lad za »Huraganem«. DogoniÅ‚ oddziaÅ‚ w dniu 3 sierpnia na kwaterze w Kuźnicach koÅ‚o Dobczyc.
Na docelowy punkt koncentracji w Glewcu »Huragan« przybyÅ‚ 7 sierpnia w nastÄ™pujÄ…cym skÅ‚adzie: „Kuba" {Zbigniew KwapieÅ„) - dowódca, „Apacz" (Tadeusz Widomski), „Arab" (Janusz TyraÅ‚a), „Bez" (Adam Krzysiak), „Bolek" (BogusÅ‚aw Fiszer), „Bronek" (BronisÅ‚aw Molin), „Bystry" (Tadeusz Bystrzycki), „Czarny" (CzesÅ‚aw Bajorek), „Jankiel" (Julian Zdebski), „JastrzÄ…b" (Andrzej Czarnota), „KamieÅ„" (Jan SmykaÅ‚), „Kot" (Stefan WÅ‚odek), „Kry-jak" (Tadeusz Augustyniak), „Lauda" (BolesÅ‚aw Kolarz), „Lenart" (WÅ‚adysÅ‚aw Dudek), „Lis II" (Józef Donatowicz), „MikoÅ‚aj" (NN), „Maharadża" (StanisÅ‚aw Grzywacz), „MaÅ‚y" (StanisÅ‚aw Wójcik), „MaÅ‚y III" (WÅ‚adysÅ‚aw Patyk), „MikoÅ‚aj" (Erazm SmykaÅ‚), „Mirek" (Zbigniew Kostecki), „Motyl" (Jan Ka-chel), „Mrówka" (MichaÅ‚ Czarnota), „Orlik II" (NN), „Stokalski" (Jan Flak), „Szary" (Jerzy Josse), „Åšruba" (Stefan Hojda), „Ursus" (Zbigniew MarszaÅ‚ek), „Wilk II" (Adam WilczyÅ„ski), „Wir" (WiesÅ‚aw BÅ‚aszczyk), „Zapalczywy" (Tadeusz Krzywda), „Zemsta" (WÅ‚adysÅ‚aw Bajer), „Zwierz" (Józef KieÅ‚kow-ski), „Zyga" (NN), „X" (Eugeniusz Patyk), „Å»aba" (Kazimierz Zapiór). .
Uzbrojenie: 1 erkaem polski, 5 peemów, 18 karabinów, 12 pistoletów i granaty.
Batalion Szturmowy »299« formowaÅ‚ siÄ™ w warunkach jak na okupacjÄ™ specyficznych, bo tuż pod bokiem stolicy GG, przy linii kolejowej Kraków - Warszawa i po obu stronach szosy Kraków- Kocmyrzów - Proszowice.
Zanim dotarÅ‚y tu oddziaÅ‚y partyzanckie Kedywu, liczni przybywajÄ…cy do Goszczy, Biórkowa, Glewca i Wronina ochotnicy bytowali niczym harcerze na przedwojennym obozie.
Niemcy na szczęście byli w tym okresie tak sÅ‚abi, że praktycznie nie istnieli w terenie, koncentrujÄ…c caÅ‚y wysiÅ‚ek na utrzymaniu gÅ‚ównych tras komunikacyjnych.
Do ubezpieczenia szosy Kraków - Proszowice wystarczaÅ‚o dwóch ludzi. Byli nimi „ZawaÅ‚a" i „Waligóra". To, że mogli wykonywać tak ważne zadanie z powodzeniem, dziaÅ‚o siÄ™ dziÄ™ki wydatnej wspóÅ‚pracy z pracownikami poczty w Kocmyrzowie i Proszowicach, którzy awizowali telefonicznie do dworu w Biórkowie Wielkim każdy wyjeżdżajÄ…cy na trasÄ™ samochód. Na trakt wychodziÅ‚ wtedy „ZawaÅ‚a". Ufny w potÄ™gÄ™ swego pistoletu zatrzymywaÅ‚ i kontrolowaÅ‚ nadjeżdżajÄ…ce pojazdy, a nie zdajÄ…cych sobie sprawy z sytuacji i jeszcze ważnych przedstawicieli Herrenvolku zabieraÅ‚ ze sobÄ…. To, że siÄ™ na to ważyÅ‚ i Niemcy siÄ™ temu poddawali, to sprawy już trudniejsze do zrozumienia. W każdym razie tupet, postawa i odwaga „ZawaÅ‚y" zapewniaÅ‚y peÅ‚ne bezpieczeÅ„stwo od strony szosy.
„SkaÅ‚a" odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ…, gdy nadciÄ…gnęły pierwsze oddziaÅ‚y partyzanckie »Skok« i »Grom«. SkierowaÅ‚ je natychmiast na najbardziej zagrożony, bo leżący tuż koÅ‚o linii kolejowej Kraków - Warszawa, punkt koncentracji w Goszczy. CaÅ‚kowitego jednak spokoju nie byÅ‚o.
Dnia 30 lipca 1944 r. Å‚Ä…czniczka „Bobo" peÅ‚niÅ‚a .sÅ‚użbÄ™ na stacji Kocmyrzów. Z polecenia „SkaÅ‚y" miaÅ‚a przyjmować i kierować na m.p. baonu przybywajÄ…cych z Krakowa przyszÅ‚ych partyzantów. Jak siÄ™ okazaÅ‚o, nie byÅ‚o to zadanie ani Å‚atwe, ani bezpieczne. Mężczyźni zaczepiali raz po raz mÅ‚odÄ… dziewczynÄ™, ale ta wykrÄ™caÅ‚a siÄ™ od natrÄ™tów, jak mogÅ‚a i umiaÅ‚a. Zawiadowca stacji jednak „podrywajÄ…c" kobiety stosowaÅ‚ swoje wypróbowane metody. MÅ‚odym handlarkom groziÅ‚ zwykle odebraniem towaru, a w wypadku braku ulegÅ‚oÅ›ci przekazywaÅ‚ je bahnschutzom. Obecnie podszedÅ‚ do „Bobo" i zażądaÅ‚ od niej pokazania dokumentów, a po ich przejrzeniu oÅ›wiadczyÅ‚, że jest aresztowana i zaprowadziÅ‚ zatrzymanÄ… do biura. Tam zamknÄ…Å‚ na klucz drzwi i zaczÄ…Å‚ jÄ… straszyć. - Wiem kim jesteÅ› i co robisz na stacji. Jeżeli bÄ™dziesz grzeczna to nie wydam ciÄ™ Niemcom - szantażowaÅ‚ robiÄ…c niedwuznacznÄ… propozycjÄ™. „Bobo" bagatelizujÄ…c jego podejrzenia, Å›miaÅ‚a siÄ™ z jego niewybrednych zalotów. Naczelnik uznaÅ‚, że tÄ… drogÄ… nie ociÄ…gnie celu. PostanowiÅ‚ użyć siÅ‚y. Szamotanie trwaÅ‚o prawe póÅ‚ godziny i „Bobo" traciÅ‚a już wszelkÄ… nadziejÄ™ na ratunek.
W tym wÅ‚aÅ›nie czasie pociÄ…giem z Krakowa przyjechaÅ‚a liczna grupa zmobilizowanych pod dowództwem ppor. „CzesÅ‚awa". Zapowiedzianej na stacji Å‚Ä…czniczki nie byÅ‚o. Stary, konspiracyjny wyga zorientowaÅ‚ siÄ™ w mig, że coÅ› tu nie gra. ZaczÄ…Å‚ przepytywać postronnych ludzi o „Bobo". Wreszcie jakiÅ› mężczyzna uÅ›wiadomiÅ‚ go, że widziaÅ‚, jak mÅ‚odÄ… brunetkÄ™ legitymowaÅ‚ i zabraÅ‚ ze sobÄ… naczelnik stacji.
- Idziemy tam! - zdecydowaÅ‚ „CzesÅ‚aw". - „Dewajtis" i „Murzyn" bÄ™dÄ… ubezpieczać, „Stefan" i „Jadzia" pójdÄ… ze mnÄ… do Å›rodka budynku.
W mieszkaniu prywatnym nie zastali zawiadowcy. RuszajÄ… do biura. Å?omocÄ… - zamkniÄ™te, nikt siÄ™ nie odzywa.
- Wywalamy drzwi - rozkazał.
Pod naporem ramion trzech osiÅ‚ków drzwi wreszcie ustÄ…piÅ‚y. Gdy wpadli do Å›rodka oczom ich przedstawiÅ‚ siÄ™ przykry widok. „Bobo" w poszarpanej w strzÄ™py sukni staÅ‚a ledwie żywa w kÄ…cie, a przestraszony zawiadowca dyszaÅ‚, ciężko poÅ›ród, po wy wracanych sprzÄ™tów.
Za usiÅ‚owanie gwaÅ‚tu i grożenie „Bobo" wydaniem w rÄ™ce Niemców, wykonano na miejscu wyrok. Posiadanie pistoletu typu Parabellum Å›wiadczyÅ‚o, że pan naczelnik zajmowaÅ‚ siÄ™ nie tylko szantażowaniem kobiet,29
Skierowanie do Goszczy oddziaÅ‚ów »Gromu« i »Skoku« okazaÅ‚o siÄ™ trafnym pociÄ…gniÄ™ciem. OddziaÅ‚ »Grom« przybyÅ‚ tam 1 sierpnia 1944 r. samochodem o godzinie 2 w nocy. ChÅ‚opcy zmokniÄ™ci, zmÄ™czeni i gÅ‚odni legli w nie najlepszym nastroju w stodole, w której kwaterowaÅ‚ już jeden dzieÅ„ oddziaÅ‚ »Skok« i okoÅ‚o 60 mÅ‚odych, nieuzbrojonych ochotników z Krakowa.
Trzeba przyjąć kolegów lepszym Å›niadaniem - pomyÅ›laÅ‚ „Belfort" i skoro Å›wit wysÅ‚aÅ‚ po żywność kilku ludzi z oddziaÅ‚u »Skok«. Patrol przechodzÄ…c przez pobliski tor kolejowy Kraków - Warszawa natknÄ…Å‚ siÄ™ niespodziewanie na oddziaÅ‚ okoÅ‚o 30 bahnschutzów. WywiÄ…zaÅ‚a siÄ™ z miejsca strzelanina, która poderwaÅ‚a na nogi Å›piÄ…cych jeszcze w stodole partyzantów.
- Alarm! Zbiórka! - ryknÄ…Å‚ ppor. „Wierzba" przejmujÄ…c jako najstarszy stopniem dowództwo.
Za kilka minut rozrzuceni w tyralierÄ™ partyzanci ruszyli do natarcia. Pomimo silnego ognia parli szybko naprzód i wkrótce osiÄ…gnÄ™li nasyp kolejowy. Dla nowo przyjÄ™tych byÅ‚a to lekcja poglÄ…dowa. Z podziwem i bez strachu obserwowali poczÄ…tkowo sprawne poczynania starszych stażem kolegów. Gdy jednak zaczęły gwizdać niemieckie pociski, miny mocno zrzedÅ‚y. Ich samopoczucie poprawiÅ‚o siÄ™ wyraźnie gdy zobaczyli, chyba pierwszy raz w życiu, uciekajÄ…cych Niemców. W poÅ›cig za nimi ruszyÅ‚y oba oddziaÅ‚y »Grom« i »Skok«. Bahnschutze zajÄ™li na krótko stanowiska za stacjÄ… kolejowÄ… Niedźwiedź. Z panujÄ…cego w terenie wzgórza otworzyli ostry ogieÅ„, by powstrzymać atakujÄ…cych i zÅ‚apać nieco tchu. Nie na dÅ‚ugo jednak. Brawurowe natarcie zepchnęło ich stamtÄ…d oraz zmusiÅ‚o do wycofania siÄ™ wraz z zabitymi i rannymi za tory kolejowe.
Ze zdobytego wzgórza widać byÅ‚o jak na dÅ‚oni SÅ‚omniki i kryjÄ…cych siÄ™ w jego opÅ‚otkach bahnschutzów. Może by uderzyć i opanować miasto? - rodziÅ‚ siÄ™ zuchwaÅ‚y zamiar w gÅ‚owie ppor. „Wierzby" i innych. Rozwaga jednak zwyciężyÅ‚a. Tam znajdowaÅ‚a siÄ™ przecież silna i nie rozpoznana zaÅ‚oga niemiecka. Wszczynanie wiÄ™kszej akcji byÅ‚o dla organizujÄ…cego siÄ™ batalionu niewskazane, a mogÅ‚o nawet zakoÅ„czyć siÄ™ tragicznie.
„Wierzba" zarzÄ…dziÅ‚ odmarsz. Gdy oddziaÅ‚y wracaÅ‚y, krążyÅ‚ już nad nimi niemiecki samolot wywiadowczy typu Storch. Tuż koÅ‚o Goszczy pojawiÅ‚ siÄ™ jadÄ…cy z Warszawy do Krakowa pociÄ…g osobowy. - Kryj siÄ™! - rozkazaÅ‚ dowódca. Partyzanci uskoczyli w zboże i zajÄ™li stanowiska z broniÄ… gotowÄ… do strzaÅ‚u. Nie zdążyÅ‚ tylko „Belfort". WidzÄ…c, że jest na to za późno postanowiÅ‚ stanąć możliwie najbliżej toru. W ten sposób - rozumowaÅ‚ - nie zwrócÄ™ na siebie uwagi i-nie zdemaskujÄ™ kolegów.
Wagony byÅ‚y zapchane cywilami, tylko w dwóch z nich jechali żoÅ‚nierze niemieccy. Pech jednak chciaÅ‚, że pociÄ…g zatrzymaÅ‚ siÄ™ przed semaforem a ostatni wagon - i to niemiecki - na wysokoÅ›ci „Belforta". Na pomoÅ›cie staÅ‚ oficer SS i przyglÄ…daÅ‚, siÄ™ z zaciekawieniem swemu vis a vis z nasypu. Przypadek byÅ‚ rzeczywiÅ›cie zastanawiajÄ…cy. O kilka kroków przed sobÄ… widziaÅ‚ wyraźnie żoÅ‚nierza w polskim mundurze z dystynkcjami i orÅ‚em na furażerce. WybaÅ‚uszyÅ‚ Å›lepia, gdy uÅ›wiadomiÅ‚ sobie nagÄ… prawdÄ™, że to na pewno partyzant i siÄ™gnÄ…Å‚ po broÅ„. „Belfort" zrobiÅ‚ to sprawniej. Pistolet nosiÅ‚ bowiem - jak uczono- - nie w kaburze, lecz za pasem. PadÅ‚y dwa strzaÅ‚y i esesman osunÄ…Å‚ siÄ™ na pomost. W tym wÅ‚aÅ›nie momencie pociÄ…g ruszyÅ‚ dalej. „Befort" odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ… i w mig doÅ‚Ä…czyÅ‚ do kolegów. Wkrótce utrudzenia walkÄ… partyzanci powrócili bez żadnych strat na kwatery.
Dnia 1 sierpnia 1944 r. w Warszawie wybuchÅ‚o powstanie. Radosna - zdawaÅ‚o siÄ™ - wiadomość rozeszÅ‚a siÄ™ lotem bÅ‚yskawicy po batalionie. Wszyscy wierzyli Å›wiÄ™cie, że ogarnie ono caÅ‚Ä… PolskÄ™. PrzybyÅ‚y nazajutrz do Goszczy kpt. „SkaÅ‚a" ujawniÅ‚ przed frontem organizujÄ…cej siÄ™ kompanii (zÅ‚ożonej z oddziaÅ‚ów »Skok« i »Grom«) zadania, jakie ich czekajÄ… na wypadek wybuchu powstania.
- Zostaniemy dozbrojeni ze zrzutu i za kilka dni ruszymy na Kraków - zakoÅ„czyÅ‚ swoje wystÄ…pienie.
Słuchającym płonęły oczy, rosły serca, paliły się do broni ręce. Koniec wojny i wyzwolenie zdawały się kwestią dni. A wtedy?
Powrót do rodzinnego miasta tak wyobrażaÅ‚ sobie w wierszu Wizja przyszÅ‚oÅ›ci pchor. „MiÅ› II" (CzesÅ‚aw Szygalski):
Rozkołysały się dzwony srebrzyście, Ogromnym szczęściem rozdrgała ziemica I jednym rytmem dźwięczy wyraziście Hymnem wolności krakowska ulica.
Morze radoÅ›ci tym tÅ‚umem koÅ‚ysze, W oczekiwaniu wzrok przed siebie goni I nagle gÅ‚uchy huk przerywa ciszÄ™ Stalowych czoÅ‚gów i armat szum - to oni!
Twarze spalone afrykańskim słońcem, Duma przebija z każdego ich ruchu, Wszak imię Polski te serca gorące Wszędzie wsławiły - to ci spod Tobruku.
Dzieje ich trudu historia dziÅ› przÄ™dzie, Polskich żoÅ‚nierzy, co jak lwy siÄ™ bili W piaskach libijskich hen na czarnym lÄ…dzie, Tych, którzy idÄ…... tych, co nie wrócili.
PrzechodzÄ… - znów krzyk radoÅ›ci siÄ™ wzmaga, To las peleryn idzie, piór bez liku Orla z postaci ich bije powaga, To Podhalanie, to ci spod Narviku.
Lecz co to? Nagle pÄ™kajÄ… kordony, Na jezdniÄ™ wpada tÅ‚um rozkoÅ‚ysany, Wzniesiony nagle mocnymi ramiony Wyrasta w górÄ™ las gÅ‚ów rozeÅ›miany.
WesoÅ‚e, dziarskie miny, jak mówi piosenka. Nasze chÅ‚opaki! To leÅ›ne oddziaÅ‚y! UÅ›miechem wita ich każda panienka, Ich serca przecież zawsze nam sprzyjaÅ‚y.
To »Huragany«, »Gromy«, »Skoki«, »BÅ‚yskawice«, Ci, co bez reszty serca Polsce dali. DziÅ› triumfalnie wchodzÄ… w krakowskie ulice Ci, co wrócili... i ci, co zostali!
Inaczej jednak myśleli okupanci, nawet ci ze Słomnik.
W dniu 3 sierpnia w pobliżu Goszczy zatrzymaÅ‚ siÄ™ pociÄ…g osobowy, z którego wysiadÅ‚o okoÅ‚o 60 Niemców ze Stiitzpunktu w SÅ‚omnikach z zamiarem pomszczenia uprzedniej porażki. Wartownik w porÄ™ zaalarmowaÅ‚ partyzantów. Ppor. „Wierzba" - zgodnie z poleceniem kpt. „SkaÅ‚y" - miaÅ‚ w takim wypadku wycofać siÄ™ do m.p. baonu we Wroninie.
Niemcy zaczÄ™li sobie poczynać chytrze i mÄ…drze. Część z nich odÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ od gÅ‚ównej grupy, by pod osÅ‚onÄ… nasypu kolejowego okrążyć przeorganizowanÄ… już mocno kompaniÄ™.
Nie lada problemem stali siÄ™ w niej nieuzbrojeni nowicjusze. Trzeba byÅ‚o ich wyprowadzić, i to jak najszybciej, w bezpieczne miejsce. „Wierzba" rzuciÅ‚ na stanowiska silny, zÅ‚ożony ze starych partyzantów oddziaÅ‚ osÅ‚onowy, grupÄ™ zaÅ› nowo przybyÅ‚ych skierowaÅ‚ pod opiekÄ™ ubezpieczenia przez Polanowice do Wronina.
Atak Niemców zostaÅ‚ z miejsca zastopowany, a ich plan zaskoczenia spaliÅ‚ na panewce. Gdy nieuzbrojeni znaleźli siÄ™ daleko, poza zasiÄ™giem ognia ., Niemców, „Wierzba" zarzÄ…dziÅ‚ także odskok oddziaÅ‚u osÅ‚onowego. Mimo silnego ognia partyzanci wycofali siÄ™ spokojnie do niewielkiego zagajnika za Polanowicami. Byli w komplecie. Tylko „Belfort" miaÅ‚ znowu pecha i szczęście. Tym razem zostaÅ‚ lekko ranny w szyjÄ™. Niemcy stracili dwóch zabitych i kilku rannych.
Kompania zostaÅ‚a skierowana na nowe kwatery do Polekarcic, bardziej oddalonych od niebezpiecznej linii kolejowej Kraków - Warszawa. Dwie potyczki z Niemcami przekonaÅ‚y wielu nowo przybyÅ‚ych, że przyjemniej jest Å›piewać o partyzantce niż w niej być. Ci, którzy marzyli o rychÅ‚ej defiladzie w Krakowie lub stwierdzili, że siÄ™ do partyzantki nie nadajÄ…, zaczÄ™li prosić o zwolnienie. Jeden z nich uzasadniÅ‚ takÄ… decyzjÄ™ dość życiowo:-OdchodzÄ™ panowie. Ja mam sÅ‚abe serce, ale za to silne papiery.
Nikt nie brał im tego za złe ani nie potępiał. Partyzantka to nie jest przecież służba wojskowa z przymusu, lecz w pełnym tego słowa znaczeniu służba ochotnicza. Było to w każdym razie męskie stawianie sprawy.
ÅšcisÅ‚y sztab Kedywu, zÅ‚ożony ze „SkaÅ‚y", „Spokojnego", „Raka" i mnie, oraz wszystkie niemal Å‚Ä…czniczki mieli w pierwszych dniach tworzenia siÄ™ batalionu dużo pracy. Niezależnie od spraw zaopatrzenia i wyposażenia trzeba byÅ‚o stworzyć jego ramy organizacyjne, wyznaczyć dowódców pododdziaÅ‚ów, przyjmować i rozdzielać zmobilizowanych. Nie starczaÅ‚o na to dni i nocy. MiaÅ‚em zostać dowódcÄ… kompanii sformowanej, jak każda inna w oparciu o jeden z istniejÄ…cych oddziaÅ‚ów partyzanckich. - Który wybierasz? - daÅ‚ mi szansÄ™ „SkaÅ‚a".
ZnaÅ‚em wszystkie z dziaÅ‚alnoÅ›ci, z osobistych kontaktów, z atmosfery w nich panujÄ…cej. CeniÅ‚em najwiÄ™cej, a teraz wspóÅ‚czuÅ‚em serdecznie najstarszemu z nich.
- »BÅ‚yskawica« - zdecydowaÅ‚em bez wahania.
Po ustaleniu organizacji batalionu i dowództwa zostaÅ‚em zwolniony z czynnoÅ›ci sztabowych i udaÅ‚em siÄ™ do Biórkowa Wielkiego, gdzie wyznaczone byÅ‚o m.p. 2. kompanii, przejmujÄ…cej tradycjÄ™ i kryptonim »BÅ‚yskawicy«.
Okres
formowania siÄ™ Batalionu Szturmowego
»299« można zamknąć da
tÄ… 10 sierpnia 1944
r. Do tego czasu
zameldowały się wszystkie
oddziały
partyzanckie kedywu, a
nowo powstałe pododdziały
osiągnęły pełne stany
osobowe. Jego organizacja i obsada kadrowa była następująca:
Dowództwo batalionu - m. p. Wronin.
Dowódca - mjr „SkaÅ‚a" (Jan Panczakiewicz).
Adiutant dowódcy - por. „Spokojny" (Henryk Januszkiewicz).
Kwatermistrz - rtm. „Chan" (Emanuel Muchanow).
Oficer żywnoÅ›ciowy - por. „R" (StanisÅ‚aw GoszczyÅ„ski).
Oficer Å‚Ä…cznoÅ›ci - „Rak" (Józef Baster).
Szef kancelarii - st. sierż. „Sokrates" (Jan Lewandowski).
Patrol BIP-u - ppor. „Piotr" .(Zygmunt Kmita), kpr. „Wik" (Witold
Kalisiak).
Punkt lekarski - dr „Flis" (Stefan Schuman - profesor Uniwersytetu Ja
gielloÅ„skiego), dr „Jarema" (NN), „Maria" (Maria Gro-
szczyÅ„ska), „LeÅ›na" (Danuta Wolska).
1. kompania »Huragan« - m. p. Glewiec. '
Dowódcy plutonu - ppor. „Kuba" (Zbignew KwapieÅ„), ppor. „Gramatyka"
/ {N. Wójcik), ppor. „MiÅ›" (iNN). Szef kompanii - pchor. „Bolek" (BogusÅ‚aw Fiszer). Sanitariuszki - Mariu" (NN), „FioÅ‚ek" (Klementyna Zienkiewicz).
2. kompania »BÅ‚yskawica« - m. p. Biórków Wielki.
Dowódca - kpt. „Powolny" (Ryszard Nuszkiewicz). ">
Dowódcy plutonu - ppor. „CzesÅ‚aw" (CzesÅ‚aw Skrobecki).
- ppor. „Dewajtis" (Zbigniew WaruszyÅ„ski),
- ppor. „Danusia" (Tadeusz Suder),
- „MiÅ›" (CzesÅ‚aw Szygalski). Szef kompanii - sierż. „Kruk" (Józef Borkowski). Dowódca pocztu - pchor. „PrzysÅ‚up" (Jan Kobiela). -Sanitariuszki - „Rezeda" (Irena Pawlas).
- „Ania" (Irena Malinowska).
3. kompania »Grom« - »Skok« - m. p.
Goszcza-Polekarcice.
Dowódca ppor. „Wierzba" (Maksymilian Klinicki).
Dowódcy plutonów - por. „Szczerba"
(Aleksander Migdał).
- por. „Herbut" (Witold Milewski).
- pchor. „Å»mija" (Zbigniew Gawlik).
- ! Szef kompanii - sierż. „Belfort" (StanisÅ‚aw Purtak).
- Sanitariuszki - Lucyna" (Å?ucja Marecka),
- „Halina" (Helena Haber). Pluton specjalny
Dowódca - ppor. ,,Mars" (Zygmunt Kawecki). Zwiad konny Dowódca - pchor. „Karp" (CzesÅ‚aw Ciepiela).
Część partyzantów z oddziaÅ‚u »Grom« przeszÅ‚a . do zwiadu konnego. Dobrze umundurowani i uzbrojeni zwiadowcy nie omieszkali oczywiÅ›cie postarać siÄ™ o odpowiednie konie, nawet rasowe. W sumie batalionowa kawaleria - mimo braku lanc i szabli - prezentowaÅ‚a siÄ™ wspaniale. Jej trzon stanowili: „LeÅ›nik", „Gala", „RyÅ›", „CieÅ„", „Czort", „ZajÄ…c" „Lew", „Sas", „Tatar" i przybyÅ‚y nieco później, ranny pod Sielcem, „Wilk II". Inni, starzy partyzanci objÄ™li funkcje zastÄ™pców dowódców plutonów, dowódców drużyn, sekcji lub karabinów w nowo zorganizowanych kompaniach.
Poza żoÅ‚nierzami Kedywu zaciÄ…gnęła siÄ™ do batalionu znaczna liczba ludzi z innych ugrupowaÅ„ AK, którzy opuÅ›cili w tym czasie Kraków z nadziejÄ…, że wkrótce bÄ™dÄ… mieli okazjÄ™ walczyć w zwartych szeregach o jego wyzwolenie. Niezależnie od tego przyjÄ™to Å›wiadomie 9 Rosjan przyprowadzonych przez „Judasza" oraz kilku Å»ydów. Miejsce w sztabie znalazÅ‚y także wywiadowczy-nie i Å‚Ä…czniczki Kedywu, jak: „Ina", „Oma", „Kora", „Stasia", „Bobo", „Dzidzia", i „Kozaczek".
Dnia 6 sierpnia 1944 r. Kraków przeżyÅ‚ tzw. „czarnÄ… niedzielÄ™". Niemcy obstawili wojskiem i żandarmeriÄ… caÅ‚e dzielnice i wyÅ‚apywali mężczyzn zdolnych do noszenia broni. Aresztowano ponad kilka tysiÄ™cy ludzi. SpÄ™dzono ich najpierw do obozu w PÅ‚aszowie, nastÄ™pnie wywieziono w znacznym procencie do obozów koncentracyjnych lub na roboty do Niemiec. ByÅ‚a to akcja prewencyjna, majÄ…ca na celu sparaliżowanie powstania w Krakowie. WÅ›ród aresztowanych znalazÅ‚ siÄ™ niestety byÅ‚y zastÄ™pca szefa Kedywu OkrÄ™gu Krakowskiego AK, zasÅ‚użony i wielce ceniony mjr „WÄ…sacz" .(StanisÅ‚aw WiÄ™ckowski).
Do batalionu napłynęła nowa fala uciekającej z miasta młodzieży. Wielu nie mogło być już przyjętych.
Trzeba z przykroÅ›ciÄ… stwierdzić, że niemieckie uderzenie w Krakowie w dniu 6 sierpnia 1944 r. byÅ‚o celne. ZdezorganizowaÅ‚o ono na dÅ‚ugo tamtejszy ruch oporu. Refleksje pÅ‚ynÄ…ce z tego wydarzenia nie byÅ‚y budujÄ…ce. DowodziÅ‚o ono, że Niemcy dochodzÄ… już do równowagi i opanowujÄ… sytuacjÄ™. Po prostu stajÄ… siÄ™ znów silni.
Na dzieÅ„ przed Å‚apankÄ… w Krakowie, to jest 5 sierpnia 1944 r. Niemcy uderzyli z póÅ‚nocy i poÅ‚udnia na Kazimiersko-ProszowickÄ… RzeczpospolitÄ… PartyzanckÄ…. Grupa 900 uzbrojonych po zÄ™by i wspieranych samolotami Niemców i UkraiÅ„ców zaatakowaÅ‚a o Å›wicie miasteczko Skalbmierz, a nieco później dwie kompanie Wehrmachtu z „Feldjagerkorps", wzmocnione samochodami pancernymi, ruszyÅ‚y z Brzeska Nowego w kierunku Kazimierzy Wielkiej. WywiÄ…zaÅ‚a siÄ™ krwawa bitwa o Skalbmierz.
Okupantom udaÅ‚o siÄ™ zepchnąć dwudziestokilkuosobowy oddziaÅ‚ ubezpieczeniowy ppor. „SokoÅ‚a" (Franciszek Pudo) i zająć dzielnicÄ™ ZamoÅ›cie. Niemcy palili domy i mordowali ludzi. ZginÄ…Å‚ ppor. „Brzoza II" (Franciszek KozÅ‚owski) i zasztyletowany zostaÅ‚ przez gestapowców w czasie przesÅ‚uchaÅ„ ciężko ranny ppor. „SokóÅ‚". W walce padÅ‚a wiÄ™kszość jego żoÅ‚nierzy.
Do bitwy wÅ‚Ä…czyÅ‚y siÄ™ kolejno plutony i kompanie 120. puÅ‚ku dowodzone przez „Sewera" (Roman ZawarczyÅ„ski), a o godzinie 14 przybyÅ‚ także oddziaÅ‚ AL. pod dowództwem „Adama" (Zygmunt Bieszczanin). Ppor. „Janczar" (Jan PszczoÅ‚a) z AK nawiÄ…zaÅ‚ Å‚Ä…czność z dowódcÄ… czoÅ‚gów radzieckich, które przedarÅ‚y siÄ™ przez liniÄ™ frontu i dotarÅ‚y do WiÅ›licy. Rosjanie nie odmówili pomocy i wkrótce zjawili siÄ™ wraz z osÅ‚onÄ… bechowców pod Skalbmierzem.
Tak siÄ™ zdarzyÅ‚o, że znalazÅ‚ siÄ™ tam patrol oddziaÅ‚u »Grom«, który wyruszyÅ‚ w dniu 1 sierpnia 1944 r. z Goszczy po przebywajÄ…cego w Sielcu (obok Skalbmierza) rannego „Wilka II" i pozostawionego z nim „BatkÄ™". W jego skÅ‚ad wchodzili „ZajÄ…c", „RyÅ›" „Zbójnik", „BÅ‚ysk", „MÅ›ciciel" i „Czort". „Gromowcy" WÅ‚Ä…czajÄ… siÄ™ samorzutnie do walki w ugrupowaniu dwóch czoÅ‚gów. Na znak wystrzelonej rakiety rusza skoordynowane natarcie. Na jednym z czoÅ‚gów jedzie kpr. „Batko". - Hurra! - krzyczy i wymachuje rÄ™kami zagrzewajÄ…c innych do ataku.
GorÄ…cym sercem nie zdobÄ™dzie jednak Skalbmierza. Pada celny strzaÅ‚ i „Batko" (Jan TryszczaÅ‚a) Å›miertelnie trafiony stacza siÄ™ z czoÅ‚gu. O godzinie 20 miasto zostaÅ‚o opanowane. Niemcy zdoÅ‚ali siÄ™ wycofać, nie zdążywszy na szczęście wykonać egzekucji na spÄ™dzonych na rynku mieszkaÅ„cach Skalbmierza. W bitwie zginęło 22 żoÅ‚nierzy AK. Niemcy wymordowali 75 osób cywilnych w pobliskiej Szarbii i w Skalbmierzu.
Niemiecki wypad na „RzeczpospolitÄ…" od poÅ‚udnia okazaÅ‚ siÄ™ daremny. Wróg, mocno poszarpany pod Jaksicami przez oddziaÅ‚y P7 batalionu 120. pp AK dowodzone przez ppor. „NieborÄ™" (StanisÅ‚aw PadÅ‚o), dotarÅ‚ w rejon wsi Książnice Wielkie i zaniechaÅ‚ dalszego marszu.
Koncentryczne uderzenie na KazimierzÄ™ WielkÄ… nie powiodÅ‚o siÄ™. Napastnicy zostali pobici na obu kierunkach. ByÅ‚y to jednak ostatnie już dni wolnoÅ›ci. Niemcy dla zaÅ‚atania frontu rzucajÄ… na te tereny dywizje zmotoryzowane IV armii Wehrmachtu, które zajmujÄ… KazimierzÄ™ WielkÄ… i spychajÄ… na wschód oddziaÅ‚y partyzanckie.
DzieÅ„ 10 sierpnia 1944 r. okreÅ›la siÄ™ jako datÄ™ upadku Kazimiersko-Proszowickiej Rzeczpospolitej Partyzanckiej. Rozkazem bowiem dowództwa 106. dywizji AK zostaÅ‚a zarzÄ…dzona demobilizacja oddziaÅ‚ów, a Niemcy obsadzili z powrotem utracone przed dwoma tygodniami miasta i osiedla. Po przykrych doÅ›wiadczeniach wykazali jednak na tyle rozsÄ…dku, że nie podjÄ™li żadnych akcji represyjnych w stosunku do ludnoÅ›ci.
PoczÄ…tkowy entuzjazm w Batalionie Szturmowym »299«, wywoÅ‚any bezspornym przekonaniem o rychÅ‚ym wybuchu ogólnonarodowego powstania, zaczÄ…Å‚ powoli przygasać. Codzienne komunikaty frontowe, przekazywane żoÅ‚nierzom na podstawie radiowego nasÅ‚uchu przez ppor. „Piotra" i kpr. „Wika", byÅ‚y dalekie od optymizmu. Rosyjska ofensywa utknęła na WiÅ›le i WisÅ‚oce, kierujÄ…c swe ostrze na CzechosÅ‚owacjÄ™ i BaÅ‚kany.
PowstaÅ„com Warszawy nie udaÅ‚o siÄ™ opanować miasta, znaczyÅ‚y siÄ™ już pierwsze niepowodzenia. UstaÅ‚y walki na Pradze, a oddziaÅ‚y powstaÅ„cze opuÅ›ciÅ‚y WolÄ™. Rozmowy przedstawicieli rzÄ…du londyÅ„skiego ze Stalinem i MoÅ‚otowem w dniu 2 stycznia 1944 r. oraz z delegatami PKWN BolesÅ‚awem Bierutem i Edwardem OsóbkÄ…-Morawskim w dniach 6-9 sierpnia 1944 r. w obecnoÅ›ci MoÅ‚otowa nie wniosÅ‚y nic konkretnego do sprawy polskiej.,
Niemcy panoszyli siÄ™ coraz bardziej, a oczekiwanych zrzutów nadal nie byÅ‚o. Brak broni onieÅ›mielaÅ‚ nowo zwerbowanych, warunki bytowania nie byÅ‚y najlepsze. Przyzwyczajeni do ruchu, zżyci ze sobÄ…, a teraz rozproszeni po kompaniach starzy partyzanci czuli siÄ™ źle w dużej i maÅ‚o operatywnej jednostce. A żoÅ‚nierska brać, rekrutujÄ…ca siÄ™ gÅ‚ównie z miasta, umiaÅ‚a analizować i myÅ›leć. Czy nie byÅ‚oby rozsÄ…dniej wrócić do dywersji i maÅ‚ych oddziaÅ‚ów? - zastanawiaÅ‚o siÄ™ wielu.
Problem ten postawiÅ‚ jasno w poÅ‚owie sierpnia 1944 r. ppor. „CzesÅ‚aw" - zastÄ™pca dowódcy 2. kompanii »BÅ‚yskawica«. PostanowiÅ‚ odejść z batalionu i przy sposobnoÅ›ci „podgonić" nieco naukÄ™ (byÅ‚ studentem prawa na tajnym Uniwersytecie JagielloÅ„skim). „CzesÅ‚aw" wyjechaÅ‚ nazajutrz jako oficer do zadaÅ„ specjalnych szefa Kedywu OkrÄ™gu Krakowskiego AK.
Za kilka dni poprosiÅ‚ o zwolnienie z kompanii caÅ‚y patrol dywersyjny: „Murzyn II" (Edward Czarnecki), „Stefan", „Jadzia", „Janka", „Iskra" i inni.
- Zabawa w wojsko to nie dla nas - uzasadniaÅ‚ zbiorowÄ… decyzjÄ™ „Stefan". - Zamiast siedzieć tu zajmijmy siÄ™ lepiej konfidentami w Krakowie. Mamy ze sobÄ… listÄ™ z setkÄ… nazwisk. Roboty jest huk.
Trzech z nich - „Murzyn II", „Stefan" i „Jadzia" - miaÅ‚o w tym wzglÄ™dzie niemaÅ‚e już zasÅ‚ugi z okresu przynależnoÅ›ci do oddziaÅ‚u partyzanckiego »Zawisza« na Podhalu, a później w krakowskim Kedywie.
Byli mÅ‚odzieÅ„cami i bojownikami, i ambitnymi. KiedyÅ›, jeszcze w »Zawiszy« poprosili o kilkudniowy urlop.
- Zgoda! - rzekÅ‚ dowódca - ale pod warunkiem, że wrócicie przynajmniej z czoÅ‚giem.
Rzucona żartobliwie myÅ›l nie dawaÅ‚a im spokoju w Krakowie. O czoÅ‚gu nie ma mowy, ale jakiÅ› samochód terenowy lub osobowy da siÄ™ chyba skombinować - uradzili uniesieni ambicjÄ…. „Murzyn II", z zawodu kierowca, na-Å›ciÄ…gaÅ‚ od znajomych caÅ‚Ä… masÄ™ kluczyków i zaczęło siÄ™ polowanie. Po dwóch nieudanych próbach dobrali siÄ™ wieczorem do osobowego mercedesa stojÄ…cego przy alei Mickiewicza. „Murzyn II" dÅ‚ugo manipulowaÅ‚ przy drzwiach, nim dostaÅ‚ siÄ™ do Å›rodka. Ze stacyjkÄ… nie mógÅ‚ jednak sobie poradzić. Gdy jÄ… wreszcie uruchomiÅ‚, przeprowadzili samochód aż na Podhale, unikajÄ…c szczęśliwie patroli drogowych.
- Panie poruczniku! Meldujemy swój powrót z urlopu. Niestety bez czoÅ‚gu - raportowali.
- Dobrze, że sami wróciliÅ›cie zdrowi i cali. Z tym czoÅ‚giem to przecież żartowaÅ‚em.
- PrzywieźliÅ›my tylko czarnego mercedesa - dokoÅ„czyÅ‚ meldunek j „Murzyn". '
- Cwaniaki z was - stwierdziÅ‚ z uznaniem dowódca.
Teraz zachciało im się znowu do Krakowa. Wyraziłem zgodę na ich wyjazd i pozwoliłem im zabrać ze sobą pistolety.
Zgodnie z rozkazem operatywnym nr 1 z dnia 10 lipca 1944 r. pÅ‚k a „Gardy" {Edward Godlewski), w skÅ‚ad Grupy Operacyjnej Kraków, podlegajÄ…cej jego dowództwu, wchodziÅ‚y 6. Dywizja Piechoty Ziemi Krakowskiej, 106. Dywizja Ziemi Miechowskiej, Olkuskiej i PiÅ„czowskiej, Krakowska Brygada Kawalerii Zmotoryzowanej oraz Samodzielny Batalion Partyzancki »SkaÅ‚a«. Tym samym Batalion Szturmowy »299« zmieniÅ‚ oficjalnie dotychczasowÄ…
nazwÄ™.
WzrastajÄ…ce w rejonie Kocmyrzowa zagrożenie ze strony Niemców stawaÅ‚o siÄ™ niebezpieczne dla niedozbrojonego batalionu. Z tego też wzglÄ™du mjr „SkaÅ‚a" zdecydowaÅ‚ siÄ™ na marsz w gÅ‚Ä…b powiatu miechowskiego., aby w rejonie tamtejszych lasów przyjąć obiecywany wciąż zrzut i doszkolić żoÅ‚nierzy. Stan liczebny jednostki byÅ‚ w istocie duży. StanowiÅ‚y go 3 kompanie strzeleckie po 130 ludzi, pluton konnych zwiadowców w liczbie 26 ludzi, zwiad rowerowy - 7 ludzi, pluton specjalny - 21 ludzi, kwatermistrzostwo- 16 ludzi, kuchnie i tabor - 16 ludzi, sztab baonu - 12 ludzi, poczet dowódcy baonu 26 ludzi. Ponadto utworzono w terenie 7 ruchomych punktów sanitarnych, Å‚Ä…cznikowych i zaopatrzeniowych o Å‚Ä…cznej obsadzie 55 osób. W sumie baon liczyÅ‚ (bez punktów terenowych) ponad 500 ludzi, w tym 28 oficerów. Uzbrojenie byÅ‚o mizerne. 35 procent ludzi posiadaÅ‚o broÅ„ maszynowÄ… i dÅ‚ugÄ… (1 cekaem, 2 elkaemy, 2 erkaemy, pistolety maszynowe i karabiny), a dalsze 20 procent tylko krótkÄ….
Na tydzieÅ„ przed wymarszem, w dniu 7 sierpnia 1944 r., doszÅ‚o do starcia baonowej placówki z oddziaÅ‚em lotników koÅ‚o miejscowoÅ›ci MogiÅ‚a. Jeden Niemiec zginÄ…Å‚, drugiego wziÄ™to do niewoli. W tym też czasie wyruszyÅ‚ w teren patrol rozpoznawczy w skÅ‚adzie: „Judasz", „Orlik", „Gala" z 3. kompanii. Na szosie Kocmyrzów - Proszowice ukazaÅ‚ siÄ™ samochód osobowy marki Opel. „Orlik" puÅ›ciÅ‚ z peemu krótkÄ… seriÄ™ na postrach i samochód stanÄ…Å‚. WysiadÅ‚o z niego kornie dwóch cywilnych Niemców. Rozbrojono ich zabierajÄ…c pistolety i po wylegitymowaniu puszczono wolno. Opel przeszedÅ‚ na wÅ‚asność partyzantów.
W nocy z 15 na 16 sierpnia 1944 r. batalion ruszyÅ‚ na póÅ‚noc. Trasa prowadziÅ‚a przez Biórków Wielki, Polekarcice, PrzesÅ‚awice, PrzemÄ™czany, RzÄ™dowice do Dziemierzyc. Pieszy marsz oddziaÅ‚u, choć niedÅ‚ugi, byÅ‚ mÄ™czÄ…cy. Mjr „SkaÅ‚a" skorzystaÅ‚ bowiem z okazji, by przećwiczyć z wszelkimi szykanami nocny marsz ubezpieczeniowy. ÅšwitaÅ‚o już, gdy baon dochodziÅ‚ do RzÄ™dowic, wsi, która obdarzyÅ‚a KoÅ›ciuszkÄ™ i PolskÄ™ bohaterskim kosynierem Wojciechem Bartoszem GÅ‚owackim. RozciÄ…gniÄ™ty na kilkaset metrów wąż ludzi i taborów, z jadÄ…cym w bryczce dowódcÄ…, wyglÄ…daÅ‚ nieszczególnie. Tylko kos brakuje - pomyÅ›laÅ‚em kojarzÄ…c sÅ‚abe uzbrojenie baonu z historiÄ… okolicy.
Kilkudniowy postój w Dziemierzycach wykorzystano na intensywne ćwiczenia w zakresie wyszkolenia. Zgrupowane razem kompanie zaczęły siÄ™ bliżej poznawać, a partyzanci coraz bardziej zżywać ze sobÄ….
Ale i tu nie obyÅ‚o siÄ™ bez kÅ‚opotów. Wyżywienie we wszystkich oddziaÅ‚ach, z uwagi na warunki polowe, niedostatek kotÅ‚ów oraz niefachowych kucharzy, byÅ‚o dość sÅ‚abe. Jednodaniowe obiady, mimo dość dużej iloÅ›ci gotowanego miÄ™sa, nie bardzo smakowaÅ‚y, na Å›niadania i kolacje dawano przeważnie suche pieczywo i niekiedy kawaÅ‚ek kieÅ‚basy. Do tego zdarzaÅ‚y siÄ™ zakÅ‚ócenia w dostawach i to przeważnie chleba. Pomny wojennych doÅ›wiadczeÅ„ bytowaÅ‚em na równi z podwÅ‚adnymi. OdczuwaÅ‚em zatem tak jak oni żoÅ‚Ä…dkowe niedostatki i rozumiaÅ‚em dobrze narzekania wiÄ™kszych od siebie żarÅ‚oków. Trzeba temu jakoÅ› zaradzić - pomyÅ›laÅ‚em i wezwaÅ‚em do siebie podoficera żywnoÅ›ciowego.
- Nie sÄ…dzisz „Barycz", że jedzenie jest sÅ‚abe i przydaÅ‚oby siÄ™ masÅ‚o?
- Nie dajÄ… nic lepszego z dowództwa - rozkÅ‚adaÅ‚ rÄ™ce pytany.
- Wniosek stÄ…d, że musimy sobie radzić sami. PamiÄ™tasz chyba, jak siÄ™ to robiÅ‚o w dawnej »BÅ‚yskawicy«.
- Można by, ale zabraniają. Porucznika R. krew by zalała na taką samowolę.
- A mnie już zalewa na wciąż suchy chleb. Wiesz gdzie znajdują się niemieckie mleczarnie?
- Najbliższa, i to duża, jest w Racławicach.
- Wybierz siÄ™ wiÄ™c tam. ZaÅ›wiadczenie podbijesz pieczÄ…tkÄ… »BÅ‚yskawicy«, bo innej na razie nie ma.
- Zrobi się, kapitanie! - uśmiechnął się szeroko.
ByÅ‚a wÅ‚aÅ›nie niedziela, gdy patrol w skÅ‚adzie: „Barycz", „Kmicic", „Monika", „SzczygieÅ‚" i „Lis" wjechaÅ‚ do RacÅ‚awic. - Partyzanci! - rozniosÅ‚a siÄ™ bÅ‚yskawicÄ… wieść wÅ›ród wychodzÄ…cych z koÅ›cioÅ‚a ludzi.
- Uważajcie! Niemcy są w mleczarni - ostrzeżono ich z miejsca.
- ChÅ‚opaki naprzód, bo zabiorÄ… masÅ‚o - zareagowaÅ‚ na to „Barycz" i podciÄ…Å‚ konie. Gdy patrol podjeżdżaÅ‚ pod mleczarniÄ™, niemiecki samochód już znikaÅ‚ w opÅ‚otkach RacÅ‚awic. Zabrano przygotowane przez Niemców do zaÅ‚adunku dwie beki masÅ‚a oraz dwa wozy uformowanego w krÄ™gi wielkoÅ›ci koÅ‚a samochodowego sera.
W kompanii nastaÅ‚y lepsze czasy. Por. R. rzeczywiÅ›cie szalaÅ‚. - Kapitan „Powolny" to watażka - gÅ‚osiÅ‚ wokóÅ‚. UdobruchaÅ‚o go nieco odstÄ…pienie części zdobyczy.
Tymczasem w Dziemierzycach, i to w 2. kompanii »BÅ‚yskawicy«, wybuchÅ‚a nie lada bomba.
- Masz u siebie dwóch niemieckich konfidentów - powiadomiÅ‚ mnie poufnie mjr „SkaÅ‚a".
- Niemożliwe- zdziwiłem się.
- Tak przynajmniej meldujÄ… „Lolek", „Rolf", „Mruk" i „Murzyn" ze »Skoku«.
SprawÄ™ wyjaÅ›niÅ‚ szczegóÅ‚owiej dobrze zorientowany „Rolf".
- Zdębiałem jak
ich zobaczyÅ‚em - relacjonowaÅ‚. - SÄ… nimi ojciec i syn o pseudonimach „Stary"
i „Synek". Prawdziwe ich nazwisko brzmi Malina.
„Stary" jest volksdeutschem i pracowaÅ‚ jako szofer w gestapo lub
żandarmerii niemieckiej. „Synek" natomiast byÅ‚ zatrudniony w warsztatach
„Siwek" i Hein" przy ulicy Smolki na Pogórzu. ChodziÅ‚ w mundurze
Hitlerjugend, szykanowaÅ‚ Polaków i byÅ‚ podejrzany o zasypanie komórki AK
działającej
w tej firmie. Kilku chÅ‚opaków aresztowano i rozstrzelano. „Lolkowi",
„Mrukowi" i mnie udaÅ‚o siÄ™ w porÄ™ zbiec.
- Nie odczepiÄ™ siÄ™ chyba nigdy od kapusiów - psioczyÅ‚em, zastanawiajÄ…c siÄ™ jak zaÅ‚atwić sprawÄ™.
O niemiÅ‚ym fakcie powiadomiÅ‚em tylko ppor. „Dewajtisa" i sierż. „Kruka" zlecajÄ…c im szczegóÅ‚owÄ… rewizjÄ™ podejrzanych. ZarzÄ…dziÅ‚em apel caÅ‚ej kompanii. Przejrzano wszystkie plecaki i sorty mundurowe. Nie znaleziono nic kompromitujÄ…cego. Po apelu „Stary" i „Synek" zostali aresztowani. PrzesÅ‚uchiwano ich razem w drewutni. Ojciec, który okazaÅ‚ siÄ™ stryjem „Synka", byÅ‚ przebiegÅ‚ym lisem. PrzyznaÅ‚ siÄ™ do volkslisty, biÅ‚ siÄ™ w piersi za życiowÄ… pomyÅ‚kÄ™, chciaÅ‚ walkÄ… w partyzantce okupić swe winy wobec Polski. Jednak „Synek" po wymierzeniu kilku batów zaczÄ…Å‚ Å›piewać inaczej.
- Nie mów nic - przestrzegaÅ‚ go „Stary".
Strofowanie stryja nie pomogÅ‚o, „Synek" wysilaÅ‚ siÄ™ nawet na opowiadanie szczegóÅ‚ów. Zebrany - zgodnie z wojskowym regulaminem - ,sÄ…d polowy skazaÅ‚ obydwóch na karÄ™ Å›mierci. Wyrok wykonano w pobliskim
lesie.
Krążące wÅ›ród partyzantów wieÅ›ci, że u konfidentów znaleziono cyjanek potasu, który mieli oni jakoby wrzucić do kotÅ‚a z jedzeniem, byÅ‚y niczym nie uzasadnionÄ… plotkÄ…. Sprawa zostaÅ‚a zlikwidowana, jednak kompleks niemieckich konfidentów dÅ‚ugo jeszcze przeÅ›ladowaÅ‚ batalion.