Ppor. Piotr Mitan syn Andrzeja i Zofii Batko ur. 28 maja 1911 r. w Sygneczowie, gmina Koźmice Wielkie, pow. Kraków. SzkoÅ‚Ä™ Å›redniÄ… (krakowska chemia) nie znam dokÅ‚adnej nazwy, ukoÅ„czyÅ‚ w Krakowie. NastÄ™pnie ukoÅ„czyÅ‚ SzkoÅ‚Ä™ Podchorążych Rezerwy. Przez krótki okres czasu pracowaÅ‚ w ZakÅ‚adach Spirytusowych w Krakowie. Od roku 1932 lub 1933 rozpoczÄ…Å‚ pracÄ™ w PaÅ„stwowej Wytwórni Prochu w Pionkach, gdzie zdobywaÅ‚ kwalifikacjÄ™ specjalisty prochowego- przechodzÄ…c wszystkie fazy produkcji, aż do objÄ™cia stanowiska kierowniczego. PracowaÅ‚ do rozpoczÄ™cia siÄ™ wojny do roku 1939.
Okupacja, to praca konspiracyjna w miejscu urodzenia w Sygneczowie (tam mieszkaÅ‚a męża matka) i okolicach Koźmic. ByÅ‚ wspóÅ‚zaÅ‚ożycielem ZwiÄ…zku Walki Zbrojnej, posiadaÅ‚ pseudonim „Mnich", a w AK pseudonim „Jurand". Mąż niewiele szczegóÅ‚ów opowiadaÅ‚, wspominaÅ‚ o zrzutach i przejmowaniu broni. Ppor. Piotr Mitan ps. „Peterek", „Gwóźdź", „Jurand" byÅ‚ dowódcÄ… V kompanii w Placówce terenowej kryptonim „Sosna", „Las", w Gminie Koźmice Wielkie należącej do II wielickiego Batalionu kr. „Wilga", „Mrówka" 12 puÅ‚ku piechoty 6 DP AK. Od kwietnia 1944 r. do 19 stycznia 1945 r. byÅ‚ Komendantem Placówki terenowej kr. „Las" W Gminie Koźmice Wielkie, po mianowaniu ppor. Antoniego BatkÄ™ ps. „SÄ™p" oficerem do zadaÅ„ specjalnych w Sztabie Obwodu Kraków- Powiat AK.
Po skończeniu wojny w r. 1945 i wyznaczeniu przez nowe władze terminu ujawnienia się, do wymogu tego nie dostosował się, nie ujawnił się.
Do pracy w Pionkach nie wróciÅ‚, myÅ›lÄ™, że ze wzglÄ™du na specyfikÄ™ zakÅ‚adu. ZatrudniÅ‚ siÄ™ na kolei w Tarnowskich Górach.
Dyrekcja ZakÅ‚adów Chemicznych w Pionkach (późniejsza nazwa to Z-dy Chemiczne „Pronit") czyniÅ‚a usilne starania, celem Å›ciÄ…gniÄ™cia męża do ZakÅ‚adu, ze wzglÄ™du na fachowość w dziedzinie produkcji prochu i w roku 1947 mąż rozpoczÄ…Å‚ pracÄ™ w Pionkach. W roku 1949 zawarliÅ›my zwiÄ…zek małżeÅ„ski (ja także pracowaÅ‚am w „Pronicie").
Mąż został zatrudniony na stanowisku Kierownika Wydziału Specjalnego, następnie Szefa Kontroli Technicznej, a w latach 50-tych Szefa Produkcji całego zakładu.
Zatrudnienie męża (czÅ‚owieka, który nie należaÅ‚ do partii) na tak wysokim stanowisku byÅ‚o wielkim kÅ‚opotem dla dyrektora- tÅ‚umaczyÅ‚ siÄ™ takÄ… koniecznoÅ›ciÄ… ze wzglÄ™du na fachowość. Mąż odmawiaÅ‚ wstÄ…pienia do partii, do której nigdy nie należaÅ‚, nie zapisaÅ‚ siÄ™ także do ZBOWID-u.
Dyrekcja zakładu ceniła męża za uczciwą pracę, ale inne władze i czynniki robiły wszystko, by dokładnie zgłębić życiorys męża:
W dniu 2 lutego 1954 r. przed wieczorem mąż zostaÅ‚ wezwany telefonicznie do pilnego stawienia siÄ™ w zakÅ‚adzie pracy. OkazaÅ‚o siÄ™, że przed domem czekaÅ‚ samochód, którym zostaÅ‚ zawieziony do Prokuratury Wojskowej w Warszawie.
Tak zaczÄ…Å‚ siÄ™ nasz smutny okres w życiu. Późnym wieczorem zjawiÅ‚o siÄ™ w domu trzech umundurowanych panów i jeden w cywilu. Nie pamiÄ™tam, czy okazali nakaz rewizji, której dokonali- trwaÅ‚a do Å›witu. Nie zostaÅ‚am poinformowana gdzie jest mój mąż, zostaÅ‚am z matkÄ…, która z nami mieszkaÅ‚a i synami (jeden w wieku trzy i póÅ‚ roku, drugi 10 miesiÄ™cy).
Dom wyglądał jak pobojowisko. Skontaktowałam się z Dyrektorem Zakładu. Zaskoczony, twierdził, że nikt go nie informował o aresztowaniu męża. Obiecał pomoc.
Podczas rewizji nie znaleziono ważnego dokumentu, który mąż otrzymaÅ‚ z Londynu, byÅ‚a to napisana na pergaminowej kartce nominacja męża na stopieÅ„ kapitana. Nie wiem dlaczego kartkÄ™ natychmiast spaliÅ‚am.
Rozpoczęłam poszukiwania i ustalenia pobytu męża na policji, w urzÄ™dach bezpieczeÅ„stwa w powiecie, w województwie- bezskutecznie.
Czas mijaÅ‚, zostaÅ‚am bez Å›rodków do życia, przyjÄ™cia do pracy mi odmówiono. WspomagaÅ‚a mnie rodzina moja i męża. Bliski znajomy adwokat napisaÅ‚ w moim imieniu do Prokuratury Wojskowej w W-wie. NadeszÅ‚a odpowiedź, że mąż znajduje siÄ™ „w ich dyspozycji".
PojechaÅ‚am do W-wy do prokuratury. Powiedziano mi, że mąż jest oskarżony o sabotaż, trwa Å›ledztwo. Sankcje przedÅ‚użano co trzy miesiÄ…ce. PowiedziaÅ‚am prokuratorowi, że przyjadÄ™ z moimi dziećmi i nie opuszczÄ™ prokuratury, proszÄ™ mnie także zamknąć z dziećmi w wiÄ™zieniu, ponieważ jestem bez Å›rodków do życia, a przyjÄ™cia do pracy mi odmówiono. Prokurator zadzwoniÅ‚ do Pionek (w mojej obecnoÅ›ci) i po odÅ‚ożeniu sÅ‚uchawki oÅ›wiadczyÅ‚, że pracÄ™ otrzymam.
Tak się stało. Zostałam zatrudniona.
Przy nastÄ™pnej wizycie w prokuraturze usÅ‚yszaÅ‚am, że „jeżeli mąż jest niewinny- niedÅ‚ugo wróci". Åšledztwo zakoÅ„czyÅ‚o siÄ™ po 13-tu miesiÄ…cach. Wyznaczono termin rozprawy w Wojskowym SÄ…dzie Rejonowym w W-wie.
ZaÅ‚atwiÅ‚am obronÄ™ w renomowanej kancelarii w W-wie. Na rozprawÄ™ wezwano przeszÅ‚o 20-tu Å›wiadków, caÅ‚Ä… DyrekcjÄ™ ZakÅ‚adu, kierownictwo odbioru wojskowego, oraz eksperta ze ZwiÄ…zku Radzieckiego, stale wspóÅ‚pracujÄ…cego z ZakÅ‚adem. Trudno mi opisać wrażenie, jakiego doznaÅ‚am, kiedy prowadzono męża do Sali rozpraw. ByÅ‚ wychudzony, ogromnie zmieniony. Mąż przed aresztowaniem ważyÅ‚ 100 kg. Już na poczÄ…tku mąż zrezygnowaÅ‚ z usÅ‚ug obroÅ„cy, byÅ‚ nieprzydatny. Specyfika procesu przerastaÅ‚a jego możliwoÅ›ci obrony. To byÅ‚y sprawy dla fachowców. Mąż broniÅ‚ siÄ™ sam. Zarzut brzmiaÅ‚: „Celowe zaniżanie jakoÅ›ci produkcji- sabotaż" i obejmowaÅ‚ sprawy kwalifikacji i klasyfikacji wysyÅ‚anych partii prochu, których przydatność byÅ‚Ä… ograniczona pewnÄ… tolerancjÄ… wymaganych parametrów „od- do". Przekroczenie tych wymogów byÅ‚o niedopuszczalne.
Mąż byÅ‚ obciążony o nakÅ‚anianie pracowników odbioru technicznego do nieprzestrzegania tych wymogów.
Proces Trwał trzy dni. Zarzuty nie zostały potwierdzone, wszyscy świadkowie bronili męża.
SÄ…d stanÄ…Å‚ przed koniecznoÅ›ciÄ… przekwalifikowania zarzutu sabotażu na zarzut „przestÄ™pstwo urzÄ™dnicze". Sprawa nie powinna być rozpatrywana w SÄ…dzie Wojskowym, lecz w zwykÅ‚ym cywilnym SÄ…dzie PaÅ„stwowym. Nie uczyniono tego. Wyrok zapadÅ‚ „3 lata pozbawienia wolnoÅ›ci". Mąż odbywaÅ‚ karÄ™ wiÄ™zienia na ul. Rakowieckiej w W-wie, tam gdzie przebywaÅ‚ w okresie Å›ledztwa. Widzenia nasze nie byÅ‚y czÄ™ste, a wyglÄ…daÅ‚y tak: korytarz szer. 1 m., po obu stronach kraty. Jednorazowo uczestniczyÅ‚o kilkanaÅ›cie osób, nie byÅ‚o mowy o rozmowie, wszyscy siÄ™ przekrzykiwali, a po korytarzu spacerowaÅ‚ żoÅ‚nierz z broniÄ… na ramieniu. Widzenie trwaÅ‚o kilkanaÅ›cie minut.
Mąż poczynił starania o możliwość odbywania kary nie w więzieniu, lecz pracując w kamieniołomach, ponieważ za 1 dzień pracy odliczano dwa dni.
W więzieniu na Rakowieckiej mąż dzielił celę z księdzem, profesorem Rybczykiem z KUL-u. Ksiądz opuścił więzienie przed przeniesieniem męża do więzienia w Rawiczu i przyjechał do Pionek w celu odwiedzin i podniesienia mnie na duchu.
W Rawiczu mąż byÅ‚ krótko, uwzglÄ™dniono jego proÅ›bÄ™ i przeniesiono go do kamienioÅ‚omów w Bielawie. Szesnastego marca 1956 r. mąż wróciÅ‚ do domu.
Po kilku tygodniach zaproponowano mu pracÄ™ w tym samym ZakÅ‚adzie Chemicznym „Pronit" w Pionkach. KierowaÅ‚ grupÄ… strzaÅ‚owÄ…, przydatnÄ… do rozbijania zatorów lodowych na rzece WiÅ›le itp.
Po niedÅ‚ugim czasie Dyrektor zaproponowaÅ‚ mężowi objÄ™cie stanowiska Szefa Produkcji z wyÅ‚Ä…czeniem produkcji wojskowej. SpotkaÅ‚o siÄ™ to z krytykÄ… wÅ‚adz partyjnych, wÅ‚Ä…cznie z groźbÄ… odwoÅ‚ania go ze stanowiska dyrektora. Tak siÄ™ tez staÅ‚o. Dyrektora zmieniono. Pierwszym posuniÄ™ciem personalnym nowego nastÄ™pcy byÅ‚o usuniÄ™cie męża z zajmowanego stanowiska. Zatrudniony zostaÅ‚ w Dziale PostÄ™pu Technicznego na samodzielnym stanowisku, gdzie pracowaÅ‚ do czasu przejÅ›cia na emeryturÄ™. Mój mąż maÅ‚o mówiÅ‚ o tym, co przeżyÅ‚ w wiÄ™zieniu. RozmawialiÅ›my o tym, jak ja radziÅ‚am sobie podczas jego pobytu w wiÄ™zieniu. UbolewaÅ‚ nad tym. PowiedziaÅ‚am mężowi o spaleniu dokumentu z Londynu, nie okazaÅ‚ pretensji. Na pytanie moje, czy byÅ‚ w Å›ledztwie bity, odpowiedziaÅ‚- nie. Widocznie nie chciaÅ‚ abym siÄ™ martwiÅ‚a. OpowiadaÅ‚ o trudnych nocnych przesÅ‚uchaniach. Wzywany byÅ‚ wieczorem, przesÅ‚uchanie trwaÅ‚o okoÅ‚o 2-ch godzin. WracaÅ‚ do celi (na trzecie piÄ™tro) po to, by w Å›rodku nocy ponownie wrócić i odpowiadaÅ‚ na te same pytania. Powtarzano to przeważnie trzy razy przez noc. Ne zdarzaÅ‚o siÄ™ to zbyt czÄ™sto.
Piotr Mitan zawarÅ‚ zwiÄ…zek małżeÅ„ski 25 lutego 1949 r. w USC , a 26 lutego 49 r. w koÅ›ciele Å›w. Barbary w Pionkach z WandÄ… StÄ™pieÅ„, mieli dwóch synów Andrzeja i Piotra, jeden z nich zginÄ…Å‚ tragicznie w niewyjaÅ›nionych okolicznoÅ›ciach. Mój mąż zmarÅ‚ nagle w noc wigilijnÄ… 1989 r.- wylew Å›miertelny. Odprowadzenie doczesnych szczÄ…tków Å›p. Piotra Mitana odbyÅ‚o siÄ™ 27 grudnia 1989 r.
na miejsce wiecznego spoczynku na cmentarzu w Pionkach. Przy odprowadzaniu por. Mitana na wiecznÄ… wartÄ™ nie byli obecni żoÅ‚nierze Armii Krajowej, nie byÅ‚o Kompanii honorowej WP, nie byÅ‚o pocztów sztandarowych, byÅ‚a tylko najbliższa rodzina i wierni koledzy
W m-cu maju 1992 r.- dziÄ™ki staraniom kolegów ze Åšwiatowego ZwiÄ…zku Å»oÅ‚nierzy AK zostaÅ‚am podopiecznÄ… ZwiÄ…zku, a w r. 1993 czÅ‚onkiem nadzwyczajnym.
Jeżeli przekazane nieudolnie dane dotyczÄ…ce dziaÅ‚alnoÅ›ci konspiracyjnej mojego męża sÄ… wystarczajÄ…co przydatne i speÅ‚niajÄ… wymogi do uwzglÄ™dnienia ich w wielkim patriotycznym przedsiÄ™wziÄ™ciu, którego siÄ™ Panowie podjÄ™li- to dziÄ™kujÄ™.
Pani Wanda Mitan ujawniła działalność mężą w ŚZŻAK dopiero w 1992 r. i nawiązała kontakt z prezesem Okręgu Radom panem Henrykiem Podkowińskim.
Å?Ä…czÄ™ pozdrowienia: Wanda Mitan
Uzupełnił Stanisław Dziedzic